bandyci

zadzwoniła do mnie koleżanka, mieliśmy się spotkać u niej w domu (coś z komputerem). Gdy jechałem/szedłem z biura zauważyłem zawodników w dresach. wydaje mi się że byli bułgarami. okazało się, że opanowali miasto. byli strasznie agresywni. gdy człowiek spojrzał na któregoś od razu bili. i oczywiście mnie tez porwali. idąc w miejsca przetrzymywania demolowali biura, sklepy, bili ludzi, podpalali auta. masakra… gdy doszliśmy do miejsca przetrzymywania (co dziwne, to to samo miejsce/park w którym w jednym z poprzednich snów zobaczyłem moją suczkę błąkającą się po mieście, na chwilę przed uderzeniem meteorów) kazali mi usiąść w kucki i czekać. obok mnie siedziała jakaś kobieta. koleś z mojej prawej strony dręczył mnie (nie bił, ale dokuczał) szturchał, trącał jakimś kijem, itd. potem wziął moje ramię między nogi i zaczął uderzać swoimi kolanami o siebie (moje ramię było między jego kolanami) gdy przestał poczułem, że mam włos w ustach. chciałem go wyjąć. okazał się strasznie długi. poczułem go aż w okolicach mostka. to co poczułem w następnej chwili było okropne. włos był przyczepiony do kłębowiska włosów splątanych w kłębek. gdy wyjąłem to z gardła do ust – obudziłem się… bleeh…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *