sen był długi, dziwny,. niestety nie umiem go opisać. pamiętam ale nie pamiętam. to dziwne uczucie. napiszę choć to, to mogę przełożyć na słowa.
jakiś budynek. hala sportowa. jakieś idiotyczne zawody, czymś rzucali. ale wiem że to było coś mega idiotycznego. potem usiłowałem wyjść z tego budynku. znów wąskie korytarze, ale kompletnie zrujnowane. walące się tynki, zawalone schody. potem jakaś restauracja. gość który siedział z nami (nie wiem kto był jeszczem ale z nami 🙂 zamawiał po niemiecku, kelner podobno musiał znać niemiecki gdy się przyjmował do pracy. gość zadał pytanie o rodzaj mięsa. zrozumiałem że pytał, czy to wołowe czy wieprzowe. a brzmiało to tak: ul oder ol? na co kelner rezolutnie … ul, pięć bąbli. i wtedy we śnie tak mnie to rozśmieszyło, że obudziłem się też ze śmiechem. nawet teraz gdy to piszę umieram ze śmiechu. no cóż. sny bywają dziwne 🙂