trepanacja czaszki

szpital, robiono mi trepanację czaski.. dwa razy – ale za drugim nie można mi przyło podać jakiegoś środka znieczulającego bo coś tam przeciekało między kości. krzywo mi zrobili czaszkę i lekarz chciał mi ją na siłę poprawić gdy leżałem na łóżku.. 

druga część to rezydencja – ogromny dom, byłem tam w środku, oglądałem, zwiedzałem. domownicy wyjechali. ja mieszkałem niedaleko i przyglądałem się potem już ze swojego okna. jakbym pilnował tej rezydencji…

dom i ogromny salon

byłem z córką (znów córka we śnie) w domu, z ogromnym salonem i wyjściem na ogród przez szklaną ścianę. do tego salony schodziło się po schodach od wejścia.. jakby z balkonu ale bez balustrady. zorientowałem się, że ktoś jest w tym domu. złodzieje, bandyci.. ale miałem wrażenie że to nie przypadek. że oni są tu ze względu na nas i mają złe zamiary. gdy weszliśmy z córką do salonu (choć w sumie to z niego nie wychodziliśmy) oni już tam byli. ku mojemu zdziwieniu na balkonie stali jacyś mężczyźni którzy z broni maszynowej zastrzelili tych złych… straszny widok. krew, jęki tych bandytów, dziury w klatkach piersiowych.. masakra. ale we śnie odczułem uglę. czułem że zostałem uratowany. potem zjawił się dziadek mojej córki i razem wyszliśmy z domu. ja na chwilę wróciłem do salony i zza telewizora wyjąłem srebrną biżuterię. domniemam że swoją (choć we śnie miałem wrażenie że zabieram ją domownikom) biżuteria wyglądała dokładnie tak, jaka noszę na codzień, duża, wzory orłów, indian i czaszki… był także jeden z moich naprawdę dużych egzemplarzy – blokowy pierścień na cały palec, w formie odwłoka obcego z głową sępa… 

koleżanka i jej mieszkanie

śniła mi się koleżanka. mieliśmy gdzieś razem jechać. ja nie mogłem, ale na chwilę przyjechałem do niej. córkę zostawiłem w aucie i poszedłem na górę. koleżanka była nago, ja wciąż podchodziłem i całowałem jej sutki. poszedłem do innego pokoju a tam się okazało że śpi jej facet!!! przywitałem się i wtedy przypomniałem sobie, że córka jest sama w aucie… mocno się przestraszyłem i wyszedłem od koleżanki.. koniec snu

znowu impeza

ale tym razem niezbyt fajnie. uciekałem przed pewną grupą moich starych znajomych.. kiedyś byliśmy blisko, pracowaliśmy razem, ale gdy zacząłem upominać się o swoje pieniądze przestałem być fajny :))) ale to już przeszłość. sen.. jakiś klub, jakaś impreza. siedział tam koleś który handlował dragami… poszedłem do niego i chciałem kupić działkę kokainy.. i tu uśmiałem się setnie – musiałem kupić wino za 28,50 a na kokainę dostałem paragon!!!! z produktem "zabawa" za 30 zł. jeszcze większe zdziwienie było gdy koleś dał mi mój towar. dostałem wiadro po farbie wypełnione po brzegi kokainą. no… to się ucieszyłem… zapytałem go jeszcze o marihuanę… ale nie miał… wyszedłem z klubu. było już ciemno. wiedziałem że muszę się schować, bo ci moi znajomi mnie szukają. nie mieli dobrych zamiarów. z tego co pamiętam wyszedłem z opresji cało.

sen o zmarłym

tydzień temu zmarł brat mojego ojca. nie byłem na pogrzebie.. po prostu nie chodzę i już. to bardzo indywidualna sprawa. dzisiaj wujek przyszedł się pożegnać ze mną. działo się to na ulicy kasprowicza w moim mieście… czyli na mojej dzielnicy z dzieciństwa. wujek szedł z ciocią i wtedy ich spotkałem. porozmawialiśmy chwilę… co dziwne, dopiero teraz uświadomiłem sobie i zrozumiałem o co chodziło. we śnie widziałem wujka ale myślałem że to jego syn. mówiłem do niego -szkoda że wujek nie żyje… ale teraz, na jawie doszło do mnie że syn/wujek mówił o sobie. pożegnanie było dziwne, podał mi rękę ale zaciśniętą w pięść… we śnie miałem wrażenie że jest zły że nie byłem na pogrzebie… teraz dotarło że to było pożegnanie w innym stylu. że nie ma potrzeby być na pogrzebie aby pamiętać… gdy wujek zniknął za rogien kamiennicy sen trwał, ale nie pamiętam nic…

dom kolegi

snił mi się kolega. kupił dom, stary, do remontu ale z ogromną działką… zaprosił mnie, żebym pooglądał. faktycznie dom do remontu ale piękny, murowany. kolega pełen zapału do remontowania. była też obok ogromna stodoła i pies, chyba poprzednich właścicieli – spał w tej stodole, był bardzo łagodny. potem użyliśmy google maps :))) aby z lotu ptaka zobaczyć jego posiadłość. okazało się, że idealnie byłoby, gdyby dokupił okoliczne łąki – miałby wtedy 60 hektarów!!! idealnie wpisywałaby się w miejsce które oddzielała wiejska droga. kształt działki przypominał trapez. dom stał przy służszym boku i idąc na mapie w górę zwężało się. ciekawy sen… 

wczorajsze słowa mojej córki

to nie był sen… wczoraj wieczorem moja córka przyznała się tu cytat "jutro stałam w kącie w przedszkolu". tłumaczę jej że to niemożliwe, bo jutro dopiero będzie. przekonuję że może dzisiaj, może wczoraj albo w tamtym tygodniu… niechętnie przyznała mi rację.. że to było kiedyś… jakie było zdziwienie, gdy dzisiaj, pani w przedszkolu zaprzeczyła stanowczo że w przeciągu ostatniego miesiąca stała w kącie… bo stała DZIŚ!!! nie wierzę w zaplanowaną akcję 5 letniego dziecka – dziś mówię starym o czymś co zrobię jutro… i niech mają zagadkę… jeśli nie zaplanowana akcja to co??? prekognicja?

seks w centrum handlowym – bardzo dziwny

śniła mi się koleżanka, w rzeczywistości pełnoletnia, w początkowej fazie snu także pełnoletnia. pracowała w pasażu w centrum handlowym… jakieś małe stoisko. przyszedłem do niej w odwiedziny, ona zasłoniła stoisko i zaczęliśmy się kochać. ubrałem się i poszedłem do toalety. dziwnie się czułem, bo szedłem przez pasaż tylko w ręczniku. ciuchy miałem w ręce (a niby się ubrałem 🙂 wszedłem do toalety, ciuchy rzuciłem na podłogę i chciałem się umyć. zobaczyłem, że pisuar obok nie do końca odpowiada moim oczekiwaniom estetyczno-zawartościowym. spuściłem więc wodę… i niestety okazał się zatkany.. wszystko wylało się na podłogę zalewając moje ubranie!!! delikatnie mówiąc – zdenerowwałem się. wyszedłem z toalety, nie pamietam czy ubrałem się czy nie… i wróciłem do stoiska koleżanki.. i tu znów niemiłe zaskoczenie – ona okazała się nastolatką – płaczącą i przestraszoną nastolatką.. straszne uczucie gdy przed chwilą było się z nią w łóżku… na szczęście sen się skończył…

rajdy i inne takie

śniła mi się moja córka która wsiadła do ogromnego amerykańskiego auta (coś jak cadilac escalade) i zaczęła jechać. chciałem ją zatrzymać. po krótkim pościgu udało się jakoś zatrzymać auto. przyszedł wtedy kolega (poprosiłem go aby odstawił auto właścicielowi). wsiadł i odjechał w drugą stronę ale w takim tempie, aż się kurzyło. stały na ulicy jakieś kobiety i jedna z nich pobiegła do domu zadzwonić po policję że jakiś wariat jeździ po drodze osiedlowej z ogromną prędkością. potem jechałem z córką do jakiejś rodziny na wsi. przyjechaliśmy, były tam jakieś dzieci, rodzina się ucieszyła… my mieliśmy tam zostać na dłużej…

przypomniałem sobie jeszcze coś… pojawił się mój młodszy brat. jechaliśmy jakimś busem… wysiadł z niego gdy się zatrzymaliśmy ale nagle bus przechylił się i upadł na młodego… na szczęście nic się nie stało. nawet nie został ranny