Nie ten czas, nie ten wymiar

Byłem w Londynie z jakąś kobietą. Nocowaliśmy w bloku mieszkalnym. Kładliśmy się spać, gdy przyszła jakaś jej koleżanka. Też miała tam nocować. Wtedy okazało się, że nie mogę spać w jednym pokoju z drugą kobietą. Stwierdziłem więc, że wracam do Polski. Wsiadłem do windy. Nie wcisnąłem żadnego piętra, po prostu już jechałem. Był ze mną (jak zwykle ostatnio) mężczyzna. Stał przy pulpicie z przyciskami. Winda tym razem nie jechała na piętra których nie ma. Jechaliśmy długo w dół. Drzwi za to były bardzo niestabilne. Wciąż się otwierały. Mój opiekun (bo jestem pewny, że to był On) pomagał te drzwi trzymać. Zamykać. Przez chwilę widziałem metro. Jechał pociąg w metrze. Wysiadłem bez problemów z windy, ale na powierzchni ziemi (jechałem jednak w dół). Stacja nazywała się KrostZero. Znalazłem się w znajomej okolicy. Był piękny słoneczny dzień. Jedna z dzielnic mojego miasta. Skupisko bloków z wielkiej płyty. Mnóstwo ludzi. Szedłem i coś mi nie pasowało. Nazwy ulic niby te same, ale np. Hubala ale Strasse. Wszystko po niemiecku!!! Idąc nagle uświadomiłem sobie – zmieniłem czas! coś zmieniłem i trafiłem nie do tego wymiaru. W myślach krzyczałem – TO NIE JEST MÓJ CZAS, TO NIE MOJA RZECZYWISTOŚĆ!!! Co zrobić, żeby było jak dawniej!