samoloty i katastrofy

baaardzo dziwny sen. okolica znajoma, łudząco przypominała jedną z dzielnic mojego miasta. rzeka, ale płynąca w drugą stronę niż w rzeczywistości. szybszy był też nurt rzeki oraz jej czystość :))) woda była jak w górskim potoku – taka czysta. nagle z nieba zaczynają spadać samoloty. łamią się uderzając o drzewa i o ziemię. ale nie ma ognia. spadają kilka metrów ode mnie. zjawia się jakaś ekipa śledcza. chce ustalić przyczyny. nagle okazuje się, że to wszystko spowodował mały chłopiec, który taśmą klejącą coś tam pozaklejał w tych samolotach. chłopiec miał ze sobą butelkę z przezroczystego, białego szkła. próbowałem (dosyć brutalnie) wyrwać mu tą butelkę. gdy mi się udało wyrzuciłem ją do rzeki. chłopczyk powiedział facetom o tym zajściu (mimo że wszystko działo się nie oczach tych ludzi od ustalenia przyczyn katastrofy). wtedy okazało się, że ta butelka to jedyny (!) dowód przeciwko temu chłopcu. skoczyliśmy (ja i chłopiec) na brzeg rzeki i weszliśmy w jej nurt. zobaczyłem butelkę, chwyciłem ją przed chłopcem i wtedy coś wielkości mojej dłoni (jakiś dziwny robak/ duży karaluch koloru żółtego) przyczepił mi się do ręki. nie ugryzł mnie ale czułem że chciał, czułem jego odnóża na przedramieniu. zrzuciłem go do wody a sam wyszedłem z butelką na brzeg.

policja, uszkodzone auto i takie tam

pourywany sen.. wchodziłem drogą asfaltową pod górkę a na szczycie stał policyjny radiowóz (nyska :))) odok był komisariat. nie wiem po co, ale wdrapałem się z wielkim wysiłkiem na ten radiowóz. potem widziałem moje auto z totalnie rozwaloną oponą z przodu (po prawej stronie) i uszkodzonym zawieszeniem z tyłu też po prawej stronie. i koniec… jadę dzisiaj zawieźć córkę do dziadków… chyba będę jechał 20 km/h… baaardzo ostrożnie.

pies

sniła mi się szkoła podstawowa. na boisko wybiegła moja córka. chciałem po nią iść ale drogę zastąpił mi duży rottweiler. już prawie przed nim uciekłem, zamykałem drzwi ale skoczył na nie i je otworzył. i potem, co dziwne złapał mnie za rękę ale nie ugryzł… wcale nie miał zębów… a moja córka spokojnie bawiła się na boisku szkolnym.

dopisek 25.10.200
przeglądałem sny…. moją uwagę zwrócił sen z 2008-02-21… tam teżbył pies który mnie nie ugryzł.. tylko złapał za LEWĄ RĘKĘ!!! tak jak tutaj. tyle że tam był szkocki collie a tu rottweiler… hmmmm