Bugatti veyron i MONETY!!!!

Znów motyw monet. Ale od początku. Byłem w kraju z lewostronnym ruchem. Mieszkałem tam. Wyszedłem z domu i wsiadłem do swojego(!) bugatti veyron. Oczywiście z kierownicą po prawej. Było dosyć ciasno, miałem utrudniony dostęp do pedałów gazu i hamulca. Kolejnym szokiem był tuning tego auta. Silnik miał z helikoptera. Potężna moc i ten dźwięk. Właściwie gwizd gdy się rozpędzał. Cudo. Postanowiłem się przejechać i sprawdzić możliwości. Uliczki były wąskie ale wcisnąłem gaz. Niesamowite uczucie. Jechałem z tak ogromną prędkością. Byłem szczęśliwy. Bez strachu o bezpieczeństwo. W pewnym momencie zauważyłem, że ktoś wbiega na ulicę. Chwila stresu, ale okazało się, że hamulce są perfekcyjne. Po prostu zatrzymałem się i już. Podeszło dwóch mężczyzn. Zaglądali pod maskę, rozmawiali o tym, że piękne auto. Nagle otworzyli drzwi od strony kierowcy i pasażera, pootwierali wszystkie schowki, wkładali ręce w każdy zakamarek auta i szukali monet!!!! Zdenerwowałem się. Powiedziałem, że nie mają prawa tego robić. To moje auto. Oni nie posłuchali. Wciąż szukali. Uruchomiłem silnik. Dałem gaz do dechy i uciekłem.

Kobieta w oknie

Odprowadziłem kobietę pod jej dom. Mieszkała na parterze. Chwilę rozmawialiśmy, potem ona poszła do domu. Otworzyła okno. Znów rozmawialiśmy. Pojawiła się jej córka. Bylem bardzo zdziwiony i zadowolony, bo jej córka mówiła. Gratulowałem jej. W kuchni stała jej mama. Nic nie mówiła. Patrzyła na nas.

Stare, ogromne, suche drzewo

Zastanawiałem się czy warto opisać ten sen. Ale nie dawał mi spokoju. Był krótki, ale dziwnie symboliczny (choć jak to często bywa) nie rozumiem symboli we własnych snach.

Śniło mi się jakieś miejsce. Nie znam go. Było dziwnie “teatralne” Wszystko jakby celowo ustawione. Jakby właśnie w teatrze, w studiu telewizyjnym. Nie pamiętam dokładnie co się działo przed. To co utkwiło mi w pamięci to ogromne, suche, szare drzewo. Jakbym przed kimś uciekał – zacząłem lecieć w stronę konarów. Świadomie, wiedziałem, że potrafię się wznieść. Coś na dole mnie atakowało. Miałem, mimo umiejętności lewitacji, ogromny strach, bo gałęzie, grube konary łamały się jak zapałki pod moim ciężarem. Dopiera na samej górze znalazłem konary, które mnie utrzymały, choć czasami trzeszczały. Udało mi się uciec przed tym czymś z dołu.

Noc i ogromne okno

Śniła mi się kobieta. Poszedłem do miejsca w którym mieszka. Zauważyłem, że w sypialni się świeci. Chciałem zobaczyć czy jest w środku. Cofałem się, aż do momentu gdy widziałem ją jakby mieszkała na parterze. Siedziała tyłem do okna, w ręczniku na głowie i oglądała coś w telewizji. Okno było ogromne, pokój jasno oświetlony. Zacząłem jej machać. Nie mogła mnie widzieć, ale odwróciła się i pomachała mi. “Usłyszałem” jak myśli – idź już. Zaraz może wejść mój mąż. Nie może Cię zobaczyć. Faktycznie wszedł, pokręcił się po pokoju, coś powiedział i wyszedł. Ja, bardzo smutny poszedłem sobie. Trafiłem do sklepu znajomego, na totalnym odludziu. Znajomy miał tam cukiernię. Miałem straszną ochotę na drożdżówkę z makiem. Kupiłem. Zjadłem ze smakiem, choć miałem kilka uwag które powiedziałem znajomemu. Za dużo lukru i za suche ciasto. Mak – wyśmienity. :)))

Słodki owoc

Byłem w kurorcie. Szukałem czegoś dobrego do zjedzenie. znalazłem drzewo ananasowe. Zdjąłem niedojrzałego ananasa (choć wyglądał jak kokos) obrałem ze skórki. Był bardzo słodki. Zjadłem część a pozostałą zaniosłem w nieznane miejsce.

Chodzenie po wodzie

Odra. Jakiś mężczyzna chodzi po wodzie. Woda była bardzo płytka. Wyglądało jakby chodzi nad wodą. W pewnej chwili tak się zapamiętał w tym bieganiu, podszedł do miejsca gdzie woda się łączyła. Z jednej strony była niebieska, a z drugiej strony była jasna, inna. Było wyraźnie widać, że łączą się dwa rodzaje wód. On podszedł za blisko do miejsca połączenia i wpadł. Nie umiał chodzić po niebieskiej wodzie.

Przenosiny w czasie

Przeniosłem się w czasie. Wróciłem do lat ’90 ale ze świadomością którą mam dziś. Spotykałem znajomych, była wciąż noc. Chodziłem po klubach, dziwnych spelunkach, czasami po sklepach. Trafiłem także na zebranie jakiegoś zarządu firmy. Wszyscy mieli stare telefony komórkowe. Zachwycali się nimi. Ja wciąż byłem w szoku. To wszystko już było. To wszystko już widziałem. Ludzie nie mogli zrozumieć dlaczego szukam kamieni. Jakich kamieni? Po co mi one? Spotkałem kolegę, który jest teraz w UK. Powiedział mi, że ma jakieś podrobione papiery emerytalne, że będzie miał ubezpieczenie na 11 mln funtów. Usiłowałem mu wytłumaczyć, że przecież dojdą do tego po numerze NIN. Że ten przekręt nie może się udać. On wciąż powtarzał, że wszystko się uda, że ma to dokładnie przemyślane. Pożegnałem się i jego też pytałem o kamienie.