kawa

we śnie robiłem kawę.. taką jak lubię czyli z "gruntem" :). ale w dziwny sposób. wsypywałem warstwę kawy do jakiejś miski i zalewałem to wodą. pierwszy zalew był gorący ale każdy kolejny już mniej… gdy zrobiłem całość i spróbowałem.. a feee. obrzydlistwo. i wylałem całą czarną kawę…

lot

leciałem samotolotem… tyle że na zewnątrz 🙁 na kole które się nie schowało. wylądowałem cały i zdrowy. drugi był o pająkach. ogromnych z długimi nogami. ale nie był straszny…

bandyci

zadzwoniła do mnie koleżanka, mieliśmy się spotkać u niej w domu (coś z komputerem). Gdy jechałem/szedłem z biura zauważyłem zawodników w dresach. wydaje mi się że byli bułgarami. okazało się, że opanowali miasto. byli strasznie agresywni. gdy człowiek spojrzał na któregoś od razu bili. i oczywiście mnie tez porwali. idąc w miejsca przetrzymywania demolowali biura, sklepy, bili ludzi, podpalali auta. masakra… gdy doszliśmy do miejsca przetrzymywania (co dziwne, to to samo miejsce/park w którym w jednym z poprzednich snów zobaczyłem moją suczkę błąkającą się po mieście, na chwilę przed uderzeniem meteorów) kazali mi usiąść w kucki i czekać. obok mnie siedziała jakaś kobieta. koleś z mojej prawej strony dręczył mnie (nie bił, ale dokuczał) szturchał, trącał jakimś kijem, itd. potem wziął moje ramię między nogi i zaczął uderzać swoimi kolanami o siebie (moje ramię było między jego kolanami) gdy przestał poczułem, że mam włos w ustach. chciałem go wyjąć. okazał się strasznie długi. poczułem go aż w okolicach mostka. to co poczułem w następnej chwili było okropne. włos był przyczepiony do kłębowiska włosów splątanych w kłębek. gdy wyjąłem to z gardła do ust – obudziłem się… bleeh…

erotyczno-kibicowski :)

sen był mooocno erotyczny. ale od początku. wracałem w nocy. to było jakieś obce miasto. idąc wzdłuż ogromnego kamiennego muru zobaczyłem w dali na moście (przez który musiałem przejść) grupę głośno zachowujących się kibiców/dresiarzy. we śnie pomyślałem, że w moim przypadku (w świecie realnym przyciągam różnej maści wykolejeńców. już chyba o tym pisałem) lepiej tam nie iść bo na pewno ktoś mnie zaczepi. wróciłem się w stronę nadjeżdżającej policji i wszedłem do dziwnego hotelu. w tym murze były pokoje hotelowe. malutkie i bez drzwi (tylko gruba kotara). usiadłem na łóżku i chciałem przeczekać. nagle weszła para – on umięśniony łysol ona – śliczna drobniutka blondynka. on mooocno pijany, ona delikatnie wesolutka. zaczęła się do mnie dobierać. opierałem się mówiąc że przecież jest tu ze swoim facetem, że nie chcę kłopotów itd. w końcu wyszedłem. po chwili, gdy wróciłem koleś mocno spał a ona zaczęła od nowa. no i tym razem (co śmieszne, sprawdziłem czy on na pewno śpi :)) skusiłem się na propozycję blondyneczki. oszczędzę opisów sytuacji ale powiem, że czułem to jak w realnym świecie. potem koleś się obudził spojrzał na nas i z uśmiechem do mnie powiedział – spokojnie, mi to wcale nie przeszkadza. to chyba mój pierwszy erotyczny sen, w którym do czegokolwiek doszło a doznania były takie rzeczywiste. 

wizyta w klinice

pojechałem do jakiejś kliniki prosząc o pomoc. miałem wrażenie, że mój umysł jest w stanie snu choć normalnie funkcjonowałem. było mi strasznie ciężko, psychicznie i fizycznie. wręcz czułem ciężar na plecach. człowiek podłączył mnie do aparatury mówiąc że zrobi mi EEG mózgu i sprawdzi czy fale są takie jak bym śnił. po badaniu zaniemówił. powiedział, że nigdy czegoś takiego nie widział. że to nie są fale mózgowe które można porównać do czegokolwiek. zawołał na konsultację jakiegoś profesora. pan profesor również zdumiony zaproponował mi hiponozę. ale taką nowoczesną. jego umysł będzie połączony z moim a oprócz tego moje myśli będą wyświetlane na ekranie. zgodziłem się. w chwili wejścia w stan hipnozy widziałem tysiące a może miliony drobinek oddzielających się jakby od mojego ciała. jakaś skorupa która mi ciążyła zaczynała znikać. gdy wszystko odpadło pan profesor stwierdził, że widzi już rozwiązanie. jest 5 powodów/zmartwień które powodują mój stan. i wszystkie 5 zaczęły się pojawiać na ekranie. ja niestety zapamiętałem tylko 2. w jednym chodziło o moją mamę i pewne decyzje z przeszłości a drugie zmartwienie aktualne, i chodziło o pewne dokumenty. pan profesor zapytał czy to się zgadza. powiedział też, w sprawie dokumentów, że zostałem uniewinniony. obudziłem się bardzo zmęczony.. a dokumenty ze snu rano spaliłem….

wyjazd do USA

bardzo chciałem pojechać do USA i pojechałem. trafiłem do jakiejś rodziny, matka była polką a syna miała z portorykańczykiem. gdy już dojechałem na miejsce chciałem komuś powiedzieć że jestem już w USA, ta kobieta miała sklep/bar. jej syn mnie przywitał i zaprowadził do komputera. gdy pisałem mejla z informacją, weszło dwóch portorykańczyków (widać było że z jakiegoś gangu) i o czymś rozmawiali. sięgnąłem do kieszeni coś schować a koleś myślał, że wyciągam bron. przystawił mi pistolet do głowy. syn właścicielki zaczął coś im tłymaczyć, że ja tylko piszę mejla. że właśnie przyjechałem i żeby mnie zostawili. potem, już wieczorem impreza w tym barze. pełno ludzi, gwar. zobaczyłem jak wchodzi znów tych dwóch zbirów. na moich oczach zastrzelili jakiegoś gościa. bardzo się bałem, powiedziałem synowi właścicielki że chcę wyjść. wtedy on zaproponował zejście do podziemia. w podziemiach była druga ukryta knajpka dla wybranych. żeby tam się dostać trzeba było otworzyć krzesło barowe i zejść ogromną rurą kilkanaście metrów w dół. wszędzie było zielone światło. i ściany jakby porośnięte mchem. tam jak się okazało był również supermarket (!) gdzie spotkałem parę. z tą dziewczyną miałem umówić się na sex, ale była z jakimś chłopakiem (ubrany na biało ale za to miał błękitne buty). ona w ukryty sposób przy nim mówiła, że się do mnie odezwie gdy on wyjedzie. wyszedłem jakimś tylnym wyjściem i znalazłem się w moim mieście w okolicach dworca PKP. to bardzo długa i prosta ulica prowadząca do mojego domu rodzinnego. jechaliśmy z kimś na koncert. ale czym… w powietrzu wisiały stalowe linki do których podczepione były uchwyty do trzymania. tak oto podróżowaliśmy przez ulicę, aż dojechaliśmy do budynku (stara wysoka kamiennica) niedaleko mojego rodzinnego domu. wjechaliśmy na tych linkach na dach kamiennicy. tam stał zespół tyłem do nas i malutka publiczność przodem do zespołu. ja, mając lęk wysokości stwierdziłem, że nie wchodzę na ten dach bo się boję. i zjechałem na tej lince w dół, a potem pojechałem w stronę dworca. mniej więcej w 3/4 drogi zobaczyłem moją suczkę błąkającą się po mieście. zeskoczyłem z linki i zawołałem ją. postanowiłem odprowadzić ją do mojej mamy na jakiś czas. uszliśmy parę metrów a na niebie zobaczyłem 4 bardzo jasne punkty które z ogromną prędkością spadały w stronę ziemi. pomyślałem – cholera, meteory i padłem na ziemię. ogromna fala uderzeniowa spaliła ludzi, widziałem ciała lecące nad moją głową. jak zwykle w moich snach mi nic się nie stało. niestety moja suczka ucierpiała. ale ucierpiała od promieniowania. leżała i ciężko dyszała. wyjąłem kawałek czegoś, podobnego do żelu, mydła… i jakiś płyn. wiedziałem, że już jej nie pomogę, ale to coś, gdy zacznę ją nacierać wprowadzi ją w stan jak po narkotykach i nie będzie cierpieć. powodowało to także wypadanie sierści i odpadanie skóry od ciała i kości. wiedziałem jednak, że to jedyna możliwość. wtedy pojawiła się moja partnerka i dała jej jakieś zastrzyki z zielonego płynu na porost włosów. przegoniłem ją, mówiąc że to nie ma sensu. że ona i tak umiera. koniec snu

paliwa i takie tam

znów sen o koledze i jego firmie (ten który we śnie wypowiedział mi umowę). śniło mi się, że kilku jego pracowników otworzyło biznes zajmujący się handlem paliwami. chcieli mnie też w to zaangażować. Piotrek ich ostrzegał, że to niebezpieczne. oni nie posłuchali. ja też nie wszedłem w ten interes. też im mówiłem, żeby dali sobie spokój. nie posłuchali. przyszli jacyś ludzie (2 facetów) i wszystkich zastrzelili. pytali mnie czy też jestem w tej firmie. odpowiedziałem, że nie. że nie mam z tym nic wspólnego. wyszli więc zostawiając mnie przy życiu.