Punk, nóż w plecy i lot do domu

Wracałem do domu wieczorem lub w nocy. Było ciemno. Szedłem chodnikiem. Zaczepił mnie punk. W młodości sam byłem punkiem i nawet we śnie poczułem radość ze spotkania. Jednak ten punk wbił mi w plecy, pomiędzy żebra z prawej strony nóż. Wiedziałem, że muszę szybko dotrzeć do domu. Postanowiłem polecieć. Wiele razy już w snach po prostu leciałem, bo tego chciałem. Było mi tym razem trochę trudniej, bo byłem poważnie ranny. Ale leciałem, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy wpadali w panikę, że ktoś lata im nad głowami. W sumie, to normalny człowiek nie lata. Dotarłem do domu, nie do końca był to mój dom, ale dokładnie w miejscu gdzie mieszkam. Był pusty, bez domowników. Zapaliłem światła, poszedłem do łazienki. Odkręciłem kran z zimną wodą i wszedłem do wanny. Tu niestety sen, lub moja pamięć się urywa.

Kancelaria prawna, budzenie umarłych

Bardzo dziwny sen. Dość ciężki emocjonalnie i fizycznie po przebudzeniu. Zarobiłem mnóstwo pieniędzy. Właściwie to nie był jednorazowy zarobek a stały, bardzo duży wzrost miesięcznych dochodów. Z jakiegoś powodu szukałem kontaktu z kancelarią prawną, która miałaby czuwać nad moją firmą. Trafiłem do ich biura, ale jednocześnie jakby tam mieszkali. Ogromny, ogromny pokój. Kojarzy mi się z mieszkaniem mojej babci, która we Wrocławiu miała ogromne mieszkanie. Pokoje 30, 50 m2. Wysokie ponad 3 metry. Wszedłem, zobaczyłem jakby znajome twarze, zdziwiłem się głośno, że oni są prawnikami. Zaczęła się rozmowa o pieniądzach. Nie jestem typem który szasta nimi na lewo i prawo. Jestem ostrożny. Nie chciałem jednak tak od razu mówić, że patrząc na ich biura i klientów, może nie będzie mnie stać na ich usługi. Później wszedłem do kolejnych pomieszczeń, gdzie w pokojach leżały ciała. Martwe, w letargu? Nie wiem do końca. Ale na pewno nie byli to żywi. Coś miałem zrobić, szukałem pomocy bo tylko oni mogli mi pomóc. Byłem bezradny, bo oni przecież byli tylko ciałami. Pojawił się mężczyzna, być może mój Opiekun. Łagodny i postawny mężczyzna. Otworzył drzwi do każdego pokoju, podchodził do każdego z ciał i po imieniu wołał ich, żeby się budzili. Część ciał budziła się od razu, część była bardzo oporna. Szczególnie jedno ciało było niewzruszone. Opiekun musiał go dotknąć i wypowiedzieć imię. Wtedy ciało ożyło. Byłem trochę przestraszony, trochę smutny, że oni muszą zostać obudzeni, ale nie było wyjścia. Początek był dla nich bardzo trudny. Nie wiedzieli co się dzieje. Totalna dezorientacja, jakby strach przed tym gdzie się znajdują. Nic złego im nie groziło. Byli po prostu totalnie w nieświadomości ich stanu i miejsca. Dziwny sen.

Pies, ręka i gryzienie po raz drugi

Jeździłem autem. Wciąż w mojej dzielnicy. Tym razem pojawiły się dwa owczarki niemieckie. Wciąż atakowały moją lewą rękę. We śnie odebrałem to jako agresję. Bardzo bolało, krzyczałem, wołałem o pomoc. Nikt nie zareagował. Chciałem psa złapać za kark i udusić. Nie udało mi się. Wciąż mnie gryzł w rękę. No i to właśnie jest ważne. Gryzł, ale nie po to, aby pogryźć. Łapał mnie boleśnie za rękę, jakby chcąc odciągnąć mnie od czegoś, przed czymś ostrzec. Tak to czuję i widzę po przebudzeniu. Bo nie było w tym psie agresji. Później, gdy dojechałem pod swój dom, zobaczyłem, że jest remont mojej ulicy. Dziwny, tarasujący przejazd. Robotnicy byli agresywni, głośni. Tacy kibole. Wykopali jakąś ogromną belkę spod ulicy i po prostu zanieśli ją do mojego ogródka. Protestowałem, ale bez skutku. Później włamali się do mojej piwnicy. Wyczyścili ją całkowicie. Zabrali wszystko. Mam teraz mieszane uczucia. We śnie byłem zły i smutny zarazem, bo zabrali MOJE rzeczy. Teraz, gdy piszę te słowa nie wiem co myśleć. Piwnica jest naszą podświadomością. Były tam różne rzeczy, zbierane i skrzętnie układane. Oni zabrali wszystko. Nie zniszczyli nic. Po prostu zabrali i zrobili porządek. Zostały gołe ściany i światło, choć nie bezpośrednio w piwnicy, a światło padające z korytarza oświetlające moją piwnicę. Śnił mi się jeszcze człowiek z którym współpracuję. Mieliśmy sprzeczkę o sprawy zawodowe. Wykazałem się dużą asertywnością, nie pozwoliłem sobie na nieuzasadnione pretensje i stanowczo zareagowałem “usadzając” tego dyrektora. Stanowczo lecz dyplomatycznie, bo koniec końców przeprosił mnie i przyznał mi rację.