kosmici

uciekaliśmy (ja zawsze byłem na czele) jakimiś mostami i kładkami zrobionymi z bambusa… wszystko chwiejne.. byla noc. co jakiś czas jakiś wybuch. dobiegliśmy do placu, paliło się ognisko. gdy nagle coś we mnie weszło (jakaś energia) i straciłem panowanie nad sobą. powoli opadałem na ziemię, słysząc z echem swoje/cudze słowa wypowiadane moimi ustami… ba… w końcu zostałem wypchnięty z ciała (wciąż mogłem obserwować je z boku) a moje ciało zaczęło mówić coś w niezrozumiałym języku. jakiś człowiek (dowódca???) krzyczał, że nie pasuje ostatnie słowo, żebym powtórzył. to miała być jakaś bardzo ważna informacja, o kosmitach, o innych rasach… obudziłem się i naprawdę nie mogłem się ruszyć… gdy już się udało wokół mnie było wszystko wyłożone jakby czarnym lustrem, pleksi… coś w tym rodzaju.. widziałem swoje odbicie… prawdopodobnie znów zasnąłem i obudziłem się już normalnie… choć miałem ogromny ból mięśni.. jakby zakwasy i przykurcze…

egzotyczna wycieczka

byłem na wycieczce na mauritiusie… cudowny kurort, piękna pogoda. byłem z paczką przyjaciół. weszliśmy do wewnętrznego parku kurortu.. usiedliśmy przy stoliku gdy zaatakowali nas dresiarze !!! kazali się wynosić. byli agresywni.. my, będąc spokojnymi ludźmi wynieślismy się do innego stolika. natychmiast zaczął padać deszcz. zrobiło się szaro i ponuro…

t-shirt

poszedłem do sąsiadów.. wchodzę do nich na ostatnie piętro (taka sama kamiennica jak moja 🙂 a tam przed drzwiami łóżko i ich syn (normalnie mają 2 córki 🙂 z zapaleniem płuc. zaczyna się dusić, jego siostra podaje mu jakieś wziewne lekarstwo. wchodzę do domu, idę do pokoju a tam sąsiadka na podłodze coś je… sąsiad na bujanym fotelu zajada zupę… proszą mnie o pomoc przy komputerze… wtedy dopiero zorientowałem się, że mam na sobie tylko t-shirt i nic!! pozatym… wycofuję się mówiąc że pójdę tylko się przebrać…

amiga 4500 i policja

śmieszny sen. obok mojego aktualnego domu spotkałem kolegę policjanta (który naprawdę jest w straży miejskiej). stał obok mnie ale wysłał mi sms, żebym powiedział innemu koledze że ma dla niego komplet Amiga 4500 (po prawdzie takiego modelu nigdy nie było). ja na to, że przecież stoję tu obok, co ty wyprawiasz. odeszliśmy kawałek, a on mi powiedział, że mają zakaz rozmów prywatnych na służbie… i w tym momencie zjawiły się dwa inne radiowozy i jeden nieoznakowany pojazd… zwiałem… znalazłem się nad odrą i coś mam prześwit jakiejś tamy.. ale nie do końca jestem przekonany. zmiana scenerii… siedzę w ciasnej toalecie 🙂 i dzownię do tego kolegi z informacją, że Aro (ten niby policjant) ma Amigę dla niego i niech się skontaktuje… uffff….

pisma, kasa i nowotwór

znajoma, która ma sklep okazała się członkiem wspólnoty mieszkaniowej. chciałem jej zanieść pismo do podpisania. złożyłem w jej sekretariacie :))) a pani sekretarka zażądała ponad 60 zł za przyjęcie tego pisma. ja stwierdziłem, że pójdę na pocztę i wydam 4 zł za wysłanie tego listu. potem spotkałem (w tym samym budynku) kolesia do którego nie pałam miłością wielką, ale przywitałem się. on pytał dlaczego długo się nie odzywałem, na co ja odparłem, że miałem badania które wykryły u mnie nowotwór, ale teraz jest już dobrze. cały sen dział się w bardzo ciasnych klatkach schodowych, piwnicach i korytarzach. bardzo niskie sufity, ledwo dało się chodzić.

kasa

sprawa dzieje się na moim "rodzinnym" podwórku gdzie mieszkałem za małolata. znalazłem portfel. gruuubo wypchany pieniędzmi. gdy go brałem ktoś mnie widział i coś do mnie powiedział. chciałem schować się w toalecie ale stał tam jakiś koleś i nie chciał mnie wpuścić. poszedłem do swojego auta i tam otworzyłem portfel… nie liczyłem, ale wiem że było 9 tysięcy zł. miałem moralny dylemat co z tym portfelem zrobić. nie było żadnych dokumentów, jedynie mapa niemiec. wtedy nabrałem przypuszczeń czyj to może być portfel. biłem się z myślami co zrobić. w końcu zdecydowałem się go oddać komuś, do kogo prawdopodobnie on należy. niestety gdy wysiadałem z auta się obudziłem.

szpitalo-bank

once miasto. mój starszy brat wygrał/dostał 400.000 zł i wpłacił je do banku na lokatę… w związku z tym w konkursie bankowym wygrał 200.000 zł… na zapleczu banku był szpital gdzie byli psychopatyczni mordercy. dwóch wymknęło się spod kontroli i mordowali każdego. nie pomagały zabezpiecznia, rygle w drzwiach.. wszystko na nic. każdego kto był w środku zarzynali (dosłownie… sen był okropny) mnie się też dostało, ale znów sytuacja, że pomimo uderzeń nożami, strzelania do mnie, czułem tylko ból, ale nie mogli mnie zabić. w końcu dali sobie spokój. w którymś momencie naprawdę miałem dosyć. kolesie byli obok mnie, ja czytałem jakiś komiks (!?!) i siedziałem wtulony w róg pokoju. obok mnie jeden z morderców. prosiłem, żeby nie robił już ze mną nic bo to naprawdę boli. mimo to wpakował we mnie magazynek, ale nic to nie dało więc dał sobie spokój. gdy wydostałem się z tego szpitala znowu znalazłem się na sali oepracyjnej banku. prosiłem panią kasjerkę, aby powiedziała jak można wydostać moje pieniądze z konta, bo nie chcę już tutaj przychodzić. pani wyszła zza swojej lady i skierowała się do klatki schodowej wprost do tego szpitala. krzyczałem za nią, żeby mi powiedziała jak mam wziąć te pieniądze. dała mi jakąś kartkę z loginem i hasłem do skrytki bankowej, powiedziała, że pieniądze będą tam złożone. gdy zapytałem kiedy powiedziała, że nie może mi tego powiedzieć. weszła na schody, krzyknąłem znów że jest nieuprzejma, a ona po prostu mnie opluła… było coś jeszcze, ale nie pamiętam. sen ciężki, obudziłem się zmęczony..

sąsiedzi

snił mi się stary sąsiad z pierwszego piętra domu gdzie mieszkam teraz. oceniał powierzchnię poddasza które w realu chcę odkupić od wspólnoty. stawiam od razu, że mój adwokat wysłał już do nich pismo w tej sprawie i pewnie je dostali. a teraz debatują nad tym.