Ojciec i starożytne anteny

Pisząc sen o białych niedźwiedziach przypomniałem sobie sen o ojcu. W moim rodzinnym mieście spotkałem się z nim na ulicy. Opowiadał o jakimś urządzeniu zbudowanym przez obcą cywilizację. Urządzenia służyły do przesyłania danych na wielkie odległości z ogromną przepustowością. Reszta szczegółów jest dosyć mętna, jakaś dyskoteka przez którą się przeciskaliśmy, tłum ludzi, muzyka, kolorowe światła. My chcieliśmy dojść na skróty do drugiej anteny.

Białe niedźwiedzie – wysyp snów

Dzisiejszej nocy miałem ich ponad 10. Wszystkie krótkie, zupełnie pewnie bez znaczenia (np. myłem nogi, dzwoniła do mnie córka itd) Ale ten ostatni był bardzo ciekawy. Ogromna łąka, aż po horyzont. Pięknie zielona. Idę niby sam, ale czuję czyjąś obecność. Nagle parę metrów przede mną dwa ogromne białe niedźwiedzie. Dosyć agresywne. Uciekam przed nimi ale co widzę… Moja suczka, która biegnie mi na pomoc. Mój biały alaskan, jak w poprzednim śnie o niedźwiedziach w ogniu chce mi pomóc. Okazało się jednak, że ten drugi byt, którego nie widzę sugeruje, żebym z kieszeni wyjął jedzenie i rzucił niedźwiedziom. Faktycznie, w kieszeni miałem jakieś kostki z mięsa, jakby suszonego. Zacząłem im rzucać i agresja zamieniła się w powiedzmy, zdystansowaną przyjaźń 🙂 Ja przestałem uciekać, niedźwiedzie szły z przodu, ja w środku a moja suczka zamykała pochód. Zniknął też ten byt, który doradzał co zrobić.