Dziwna linia kolejowa. Szedłem wałem, potem jechałem autem. Widziałem pociągi, jakby w lesie, na łąkach. Doszedłem do wiaduktu. Z góry obserwowałem bardzo długi pociąg który jechał “na północ” – czyli obracając się w moje prawo jechał “do góry”. Ciężko opisać, ale mniej więcej tak to wyglądało. Pociąg wiózł jakieś maszyny, ale wagony były połączone z podłożem i to właściwie betonowe podłoże zachowywało się jak taśmociąg. Jednak nie było w całości. Betonowe platformy były rozmieszczone co jakiś czas i to one “napędzały” pociąg. Coś poszło źle, i jeden z wagonów (otwartych, takich platform do przewożenia np. samochodów) wykoleił się i to zapoczątkowało katastrofę. Wszystko wpadało na siebie.
Dziś była kontynuacja snu o pociągu, ale tym razem było krótko. Jakaś ogromna klatka straciła stabilność i wpadała do wody kołysząc się jakby przytwierdzona do pociągu (?!?!)