Pingwiny, wojna i kilka żyć

Byłem uczestnikiem dziwnych działań. Teren jakiegoś ogromnego parku przyrody. Trwała wojna. Rozpoznałem kobietę, którą pobiłem/zabiłem. Okazało się, że ona nie miała zginąć. Zostałem odnaleziony przez czołg wroga, jak się później okazało – przyjaciela (!). Pocisk wybuchł tuż przy mnie i w kolejnej scenie już jestem wcielony do sił tej formacji, która strzelała. Dowódca ostrzegł tylko, żebym na przyszłość nie robił tego.

Znaczącym elementem snu była cała masa pingwinów. Zupełnie nie pamiętam co się działo – pamiętam tylko pingwiny.
Ostatnie sny są bardzo zwierzęce.

Słonie i lwy

Byłem w lesie. Skarpa, drzewa. Nad nami pojawiło się stado słoni. Chciały zejść na dół, ale obawiały się, że spadną. Odeszły i pojawiły się lwy. Też w stadzie. Lwy nie miały problemów z zejściem do nas. Czułem ogromny strach, ale – jak to zwykle bywa z dzikimi zwierzętami w moich snach – lwy nic złego nam nie zrobiły.

Piszę NAM, ale nie wiem, kto był ze mną. Po prostu grupa ludzi.

Łabędź i kaczka

Sen był długi, choć opierał się na dwóch filarach: moim pobycie w jakimś klubie nocnym, areszcie w Anglii i ogromnym zleceniu na instalację komputerów w bibliotece jakiejś uczelni. Jednak elementem, który przyćmił wszystko, były dwa ptaki. Błękitny Łabędź i Zielona Kaczka. Ptaki były monstrualnych rozmiarów. Szedłem nocą i one sfrunęły znikąd. Pojawił się również tubalny głos Wojtka Jóźwiaka. Padło zdanie: Przesyłam Ci energię pod postacią tego łabędzia i zielonej kaczki.