znów przeczucie senne

do przewidywania spraw zawodowych już się przyzwyczaiłem. śnił mi się jakiś stary serwer który miałem zreanimować. wszystko się udało prócz tego, że nie mogłem podnieść RAID’a. kombinowałem i.. się obudziłem. pamiętając wcześniejsze przeczucia próbowałem zlokalizować problem w myślach. nie czekałem długo. o 6:59 zadzwonił boss… exchange mu nie działa.. ooops… ja do serwera (już tego prawdziwego, w realnym świecie) a tam odmountowany storage od bazy exchange… 3 minuty i po robocie… ale sen znów prawdę powiedział… gdyby tak jeszcze śniło się to o co dokładnie chodzi. mógłbym wtedy zadziałać zanim odbiorę telefon… szczególnie od bossa… 😀

maleńczuk i nowe zabawy

śnił mi się maciek maleńczuk. przywiózł ze sobą nowy rodzaj zabawy celebrytów. polegała ona na tym, że wstrzykuje się bezpośrednio w serce jakiś specyfik (robi to druga osoba uczestnicząca w "zabawie") i czeka na odpowiednią reakcję. gdy ona nastąpi należy wstrzyknąć inną substancję w drugą stronę serca. niestety maleńczuk spóźnił się z oceną rekacji i nie wstrzyknął tego drugiego specyfiku. mój kolega, który był uczestnikiem tej zabawy zmarł. afera, policja. był bardzo dzwiny dzień, szary, właściwie siny. ciężkie chmury. potem ciemność i demoniczny krzyk "OWSIANIK". to nazwisko mojej koleżanki. nie było jej we śnie. ale w tym momencie obudziłem się przerażony i bardzo zmęczony. straszny sen…

sąsiadka

przyszła do mieszkania sąsiadka z 1 piętra… staruszka… ale była młoda, totalnie gładka skórka, jasna i wogóle. niestety charakter został ten sam.. gdy ją zobaczyłem pomyślałem – chyba umiera…  z jakąś koleżanką sprzątała sporny strych w naszym domu. wyrzuciła wszystko co było, zapasowe nowe dachówki, drabiny, szafki.. po prostu zrobiła czystkę bez mojej wiedzy i zgody. strasznie ją zwyzywałem gdy ona uciekała do swojego domu. najbardziej zły byłem o wyrzucenie odkurzacza przemysłowego mojego kolegi (który naprawdę stoi na strychu :)) – bardzo droga maszyna. na szczęście stoi tam nadal, i dachówki.. sen był tak realny, ze musiałem sprawdzić 😀

wojna i mutanty

byłem w jakimś kraju gdzie toczyła się wojna. siedziałem w wielkim amfiteatrze, niby msza, ale był kaznodzieja w "cywilu". chciałem iść z tego miejsca, ale coś kazało mi zostać. potem poszedłem z grupką istot-mutantów. ukrywaliśmy się przed wojskiem, którego żołnierze byli "normalni". ja byłem odpowiednio ucharakteryzowany, że też niby jestem zmutowany. mieliśmy kryjówkę w starym budynku, gdzie co jakiś czas chodziliśmy odpocząć i nakarmić jednego z "naszych" który był częścią tego budynku… masakra. w pewnej chwili podleciał helikopter z żołnierzami. zasada była taka, że jeśli ktoś z mutantów został zauważony musiał podejść do specjalnego czujnika który sprawdzał kod genetyczny. oni testy przeszli a ja chciałem uciec. niestety musiałem podejść. wszystko byłoby ok, czujnik stwierdził że kod genetyczny jest mutanta. już miałem się oddalić ale dowódca patrolu krzyknął że moje oczy są inne. kazał mi się przybliżyć. tłumaczyłem i pokazywałem że jestem mutantem, ze mam zrośnięte z ręką zegarek, części odzieży. mówiłem, ze mam 3 powieki.. ale on kazał mi patrzeć na siebie i zmyć łzy które leciały mi z oczu… i niestety domyślił się (po oczach) że nie jestem mutantem… obudziłem się w nocy strasznie zmęczony i przestraszony.

kolejny dziwny

wyjechałem na spotkanie z kolegą tadeuszem, nie widziałem go w realnym świecie od lat. we śnie jechałem chyba do białegostoku. spotkałem go tam, mówił że siedział w więzieniu, teraz handluje nielegalnym alkoholem. byłem na jakims lotnisku, ale cały hol/poczekalnia to było targowisko z pięknymi warzywami i owocami. kolorowe i przepięknie pachnące…

brak przeczucia

miałem sen… odezwała się do mnie koleżanka z dawnych lat… z okolic wrocławia… rozmawialiśmy o tym co teraz, ot po prostu miła rozmowa. nagle dostałem info na komunikatorze tlen 😀 mniej więcej taki: więcej mnie nie będzie. życzę powodzenia w życiu osobistym i prywatnym. i chyba było "pa" na końcu… a ja mam przeczucie, że to nie ona napisała… dziwna historia…

lekcja programowania

byłem w szkole, zajęcia z programowania 😀 wykładowca powiedział jakąś bzdurę. zareagowałem poprawiając go delikatnie. wywiązała się kłótnia. on stwierdził, że skoro ja taki mądry jestem to od dzisiaj programy piszemy na tablicy wyłącznie dla procesorów IA64 i on będzie szybko pisał a resztę bedzie zmazywał, tak żebym nie mógł zdążyć przepisać. nie będzie można także wykonywać tego kodu na komputerze z prockiem IA64 ale egzamin będzie normalnie. i to ja będę musiał powiedzieć czy kod się wykona i w jakim czasie. koszmar… potem jakaś podróż ze znajomym i jego partnerką, jakiś hotel, impreza.

spadający meteoryt

byłem w biurze u kolegi z poprzedniego snu. stałem z innymi przed biurem. nagle przeraźliwy świst i niedaleko, na niebie zauważyliśmy kulę ognia która uderzyła około 10 km od nas. kula była czarna jak smoła ale środek miała czerwony jak rozżarzone węgle. ktoś powiedział, żeby uciekać, bo przyjdzie fala uderzeniowa.. gdy szukaliśmy schronienia zobaczyliśmy drugą, jeszcze większą kulę kulę ognia, która uderzyła w to samo miejsce. schowaliśmy się w budynku. nagle szum, łamane drzewa.. pierwsza fala uderzeniowa.. wybiło okna, połamało drzewa, wyrwało drzwi.. miałem ogromnego stracha. byłem przerażony co przyniesie druga fala uderzeniowa. większa… przyszła szybciej niż myśleliśmy. budynek częściowo się zawalił, masa gruzu, szkła, drzewa… kataklizm… ale nikomu nic się nie stało. wyszliśmy przed budynek i patrzyliśmy na zniszczenia.