Dwa białe psy

Szedłem w moim mieście pięknym bulwarem nad rzeką. Słońce i piękne czyste niebo. Zobaczyłem po drugiej stronie dwa białe psy (duże, podobne do psa o imieniu Spike z bajki Tom i Jerry). To była para. Suczka chodziła po trawie a pies leżał i “doglądał” suczki. Patrzył (jak mi się wydawało) także na mnie niezbyt przyjaźnie. Dochodziłem do budynku gdy zauważyłem, że psy zaczęły mnie gonić. Spanikowałem. Dobiegłem do drzewa które miało obciętą ogromną gałąź. Udało mi się wdrapać na to drzewo i stanąłem na miejscu obcięcia. Myślę że z metr średnicy mogło mieć to miejsce. Psy jednak też wchodziły na drzewo. Zrzucałem je a one wciąż wchodziły. I jak to zwykle bywa w moich snach ze zwierzętami – psy NIE MIAŁY złych zamiarów. Zorientowałem się po chwili gdy spojrzałem na nie z góry. Były wręcz “uśmiechnięte”. Bardzo przyjazne. Zacząłem do nich mówić z tego drzewa “dobry pies”, a one merdając ogonami bardzo chciały do mnie wejść. Strach opadł i się obudziłem.

Pobyt w Korei Północnej

Byłem turystycznie w Korei Północnej. Kim Dzong Un był traktowany jak faraon. Nikt nie mógł iść przed nim, wszyscy bali się odezwać bez pytania. Mieszkał w ogromnych pałacach. Otoczony świtą dworzan. Wciąż byłem tam i obserwowałem co się dzieje. Był też tam jego syn. Maluch, może 4 letni. Przeniosło nas na ogromną, szeroką ulicę. Szedł tylko Kim i jego syn. Bawiły się obok małe kotki. Świta drżała z przerażenia, żeby żaden kotek nie zadrapał syna w zabawie. Wtedy ich właściciel straciłby życie. Kotki pewnie też. Na szczęście nic takiego się nie stało. Nagle pojawiła się z bramy jakaś kobieta. Europejka. Kim kazał jej przyjść do sypialni dziś wieczorem. Potem służby bezpieczeństwa wyciągnęły z tejże bramy mężczyznę, też europejczyka który jak się okazało miał ogromny stos monet. Te monety postarzał i przerabiał na archeologiczne artefakty, które później miał odnajdywać Kim. Myśląc, że to prawdziwe znaleziska. W chwili gdy to się wydało tłum świty zamarł ze strachu a ja się obudziłem.

Białe prostokątne zęby

Śniłem o jedzeniu twardych, “mordoklejkowych” cukierków. Uwielbiam je. We śnie miałem całe zęby oblepione twardym karmelem. Poszedłem do dentystki która cienkim strumieniem wody czyściła mi zęby. Gdy na jednym się zatrzymała, okazało się, że nie radzi sobie z jego wymyciem. Poprosiła mnie o pomoc. Wyszedłem z siebie i zajrzałem do własnej buzi. Zęby były śnieżnobiałe. Idealne wprost kolorystycznie, z małymi okrągłymi przebarwieniami na niektórych. Kształt zębów był dosyć dziwaczny. Były prostokątne. Prostokątne jakby dwuwarstwowo. Duży zewnętrzny prostokąt, mniejszy w środku poniżej tego zewnętrznego. Połączone były skośną ścianką. Dziwaczny widok. Gdy zabrałem się za mycie strumieniem wody, poradziłem sobie i wyszedłem z czystymi zębami. Potem jakiś ogromny plac, wystawiłem komuś fakturę za usługi. Opisywałem tę fakturę własnoręcznie. Miałem cudowne, idealnie prosty charakter pisma. Sam się dziwiłem we śnie, bo choćbym się starał, czegoś takiego nie umiem. Usiłowałem potem zrobić ksero dokumentu, ale wciąż miałem problem z kasetą na papier.

Hasło w programie i maszyna do robienia cyborgów

Śnił mi się mój młodszy brat. Jest programistą. Pisał coś, i wciąż miał problem z hasłem dostępu. Wpisywał hasło 3LOX lub 3LOIX. Potem byłem w domu mojej niedawno zmarłej babci. Był tam jakiś mężczyzna który uwięził młodą kobietę w maszynie która zrobiła z niej cyborga. Kobieta bardzo cierpiała. Na ciało wylewało jej gorący plastik który zastygał tworząc pancerz. Coś jej zrobiło z oczami. Bardzo krzyczała, jęczała z bólu. Masakra jakaś. Gdy procedura się zakończyła uciekła przez okno.