urywki

jakiś autobus, ja siedzę bez koszulki. obok "banda" jakichś ludzi, bałem się że będzie jakaś draka. a tu nagle kolesie pytają czy mogą sobie zrobic zdjęcie moich tatuaży… bo są niesamowite… i napięcie znika. fajna atmosfera, wymieniamy się mejlami, i obiecałem im wysłać oryginały…

wrocław, spotkałem koleżankę z dawnych lat.. jakaś dziwna dzielnica… ukrywała się, żeby nas nikt nie zobaczył… i była bardzo smutna.

karawaning

jeden z szefów firm gdzie pracuję stwierdził, że kupuje mega wypaśną przyczepę kampingową. powiedziałem , że mój przyjaciel ma mały autobus którym jeździ na urlopy (bo faktycznie w realnym świecie tak jest) i że może mu wiele rzeczy powiedzieć gdzie jechać, co się z czym "je"…

morderstwo

straszny horror… działo się wiele, ale pamiętam jedną scenę, gdy spotkałem sąsiada z dawnych lat. miły przemiły, ale w realnym świecie (miałem wtedy 7-8 lat) lał swoją żonę, dzieci (było ich tam chyba z 8) ale dziś, na ulicy kłania się w pas… ale nic to.. rzucił się do mnie, że "wpieprzam się" w nie swoje sprawy, szarpał mnie… zacząłem uciekać, gonił mnie. już prawie mnie złapał, ja odskoczyłem i popchnąłem go na witrynę sklepu.. szybka pękła a jemu odcięło głowę. policja, aresztowanie ale świadkowie którzy byli na miejscu powiedzieli że to nie moja wina, że koleś był agresywny i po prostu wpadł na szybę… wypuścili mnie z radiowozu… obudziłem się potwornie zmęczony…

osy

spałem pod swoim domem w ogrodzie. nagle weszła jakaś banda a ja znalazłem się w mieszkaniu. świeciłem im latarką w twarze mówiąc, że mają się wynosić. gdy sobie poszli wróciłem do ogrodu żeby się położyć. wtedy zaatakowały mnie osy, kilka nawet boleśne użądliło… uciekłem więc do domu…

nauka gry na flecie

ubawiłem się dzisiaj… śniło mi się, że dyrektorka szkoły muzycznej poprosiła mnie o występ przed jakąś delegacją. miałem grać na flecie. flecie prostym. zapierałem się, że ja nie potrafię, że nie znam nut. ale wybłagali, żebym chociaż spróbował. dali mi instrument. drewniany flet pomalowany białą FARBĄ OLEJNĄ (jak do drzwi). zacząłem grać. dramat oczywiście. ale oni stwierdzili, że trochę poćwiczę i dam radę. pomagał mi przy tym mój przyjaciel CHEMIK z wykształcenia… grałem, grałem, grałem i się obudziłem