utrata pamięci

śniło mi się, że mój młodszy brat stracił pamięć. stracił ją selektywnie. nie pamiętał swojej żony, swoich dzieci. strasznie płakałem. potem szedłem po ulicy i wciąż biegł za mną pies. ogromny wilczur, wciąż szczekał. potem młody zaczął odzyskiwać pamięć. wciąż przewijała się sprawa remontu jakiegoś komina. mnóstwo gruzu, jaieś rury. okropnie męczący sen

głowy

atakowali mnie ludzie, nie wiem co chcieli ale walczyłem z nimi. ich ciała były niezniszczalne do chwili gdy uderzyłem w ich głowy. głowa odpadała i musiałem ją zniszczyć. mocno skoczyć na nią a wtedy wybuchała zieloną mazią. obrzydliwy widok. to trwało chwilę. potem był jakiś parking przy domu, ruchliwa ulica. bar przydrożny, ludzie. ktoś z ameryki, jakaś para. ona mówiła słabo po polsku. o czymś rozmawialiśmy.

operacja

kolega, który w realnym świecie jest adwokatem, przeprowadzał operację na mnie. dziwne miejsce tej operacji – na parkingu przy jednej z restauracji w moim mieście. przecinał pośladki i coś wycinał z odbytu. znieczulał mnie jakimiś zastrzykami ale to bardzo bolało gdy wbijał mi igły. gdy zrobił przerwę w operacji (byłem świadomy) zapytałem czy mogę iść się wysikać. pozwolił, wstałem obolały i sikałem na ogromną odległość. wciąż powtarzałem sobie we śnie – sprawdź czy to nie jest sen.. sprawdź czy to nie jest sen… był… obudziłem się w ostatniej chwili.

pies

a właściwie moja suczka. sniło mi się że nie mogła się załatwić. w końcu się udało, ale miała problem z wypchnięciem kupki. była bardzo grupa i twarda jak kamień

winda

znowu winda. ale troszkę inaczej niż zawsze. byłem totalnie sam (zawsze byli tam ludzie, którzy przeszkadzali mi wysiąść z windy). wsiadłem do rozklekotanej windy (były takie kiedyś, z dodatkowymi drzwimi drewnianymi od środka… dwuskrzydłowe) wcisnąłem swoje piętro i oczywiście nie zatrzymała się tam gdzie chciałem. pojechała dalej, przyspieszając w górę. wciskałem stop, inne piętra i nic. jechała dalej. zadzwoniłem po pomoc (w nowych windach jest komórka która łączy ze służbami technicznymi) zgłosiła się pani i mówi, że mam wysłac faks w tej sprawie. na co ja, używając słów powszechnie uważanych za brzydkie odparłem : ku*** z windy mam ten faks wysłać? gdy winda dojechała do samej góry zaczęła niebezpiecznie opadać, coraz szybciej i szybciej.. bardzo się bałem.. i na szczęście się obudziłem.