tym razem połączenia dziwne. plaża na której mnóstwo ludzi uprawioło sporty ekstremalne (cokolwiek ma to znaczyć 🙂 ja, jadę z jakimś facetem po tej plaży malutkim jeepem. on mnie uczy. aby wydostać się z tej plaży trzeba wjechać na górę (jest stroma skarpa) ale za nic w świecie jest to niewykonalne. skarpa jest pionowa. mimo to on każe mi jechać. niestety, to się nie udaje. nagle znajdujemy się baaaardzo wysoko w górach (zaraz obok tej plaży) ale nie są to góry zwykłe. to wielkie kamienne iglice wiele kilometrów nad ziemią. tam jest normalna baza turystyczna, pełno ludzi, ale tylko jadących do góry, jeszcze wyżej niż my jesteśmy, na specjalnych krzesełkach na linach. mój towarzysz mówi, że to niebezpieczne bo wiele osób nie wraca. wygląda to niesamowicie, zerkam w dół a tam pionowa skała i przepaść. przyznam, że dopiero teraz, gdy spisuję sen przyszło mi do głowy skojarzenie – przejście na drugą stronę. słowa mojego towarzysza, jazda tylko w górę, ludzie, wciąż nowi którzy wchodzili do kolejki…