byłem w mijscu, gdzie stały baraki biurowe, maszt komunikacyjny, pracowali jacyś ludzie. było dwóch techników z firmy telekomunikacyjnej. chciałem wejść przez barak na ten maszt, co naprawić. okazało się, że sufit jest zmieniony i właz wyjściowy zniknął. a do tego drabinka została pomalowana białą farbą i musiałem starac się, żeby nie upaprać ubrania. odszukałem techników i zacząłem pytać dlaczego tak zrobili. stwierdzili, że umowa się skończyła i nie można już wchodzić na masz. zdenerowałem się na nich gdy nagle zerwała się wichura. była tak potężna, że przewróciła maszt. uciekaliśmy do baraków. pozamykałem drzwi ale niestety barak razem z nami też się przewrócił. po chwili straż, policja. wyszlismy z tego baraku. zniszczenia były ogromne. chodziłem po terenie i oglądałem zniszczenia. nagle stwierdziłem, że muszę do toalety. na dłuższe posiedzenie. z niewiadomych przyczyn nie byłem w stanie tego zatrzymać. spodnie zrobiły mi się cięższe. doszedłem do baraku który przetrwał. znalazłem toaletę. tu nastapiła sytuacja której celem było uprzątnięcie garberoby. poszło zadziwiająco sprawnie i czysto. gdy kończyłem się ubierać do drzwi dobijała się kobieta która była pijana. drzwi były przeszklone z zasłonką. widziałem ją. pokazałem przez zasłonę, że teraz ja tu jestem i zaraz wychodzę. krzyczała, że jestem już tam 15 minut. wyraziłem w nieparlamentarnych słowach swoją dezaprobatę do jej zachowania. skończyłem ubieranie i wyszedłem. jej już nie było.