śnił mi się hannibal lecter, byłem w jego celi. cela była ogromna, jak sala gimnastyczna. ale całkowicie pusta. gdy weszliśmy do tej sali nagle strażnicy zaczęli zabierać z parapetów narzędzia.. zamykać okna. ktoś tego nie dopilnował. były tam noże, kombinerki, piły, młotki… zabrali wszystko ale nie zauważyli śrubokręta. hannibal z drugiego końca sali rzucił w strażnika, śrubokręt wbił się w jego głowę po uchwyt. ja zaś kontynuowałem pogawędkę z hannibalem.
to jakaś masakra… nie oglądałem tego filmu.. słyszałem o nim, widziałem pewnie urywki ale ile to lat temu było… a tu proszę, taki prezencik od mojego umysłu.