trafiłem do budynku, była recepcja i strażnik. zaprowadziła mnie tam moja córka. Strażnik kazał jej zaprowadzić mnie do celi. dziwne to było, bo budynek był normalnym blokiem mieszkalnym.. takim 10 piętrowcem. była bardzo jasno. czysto. córka zaprowadziła mnie do pokoju pod schodami. mała długa klitka. twarde łóżko, stolik, krzesło. okna z widokiem na park. nie bałem się zamknięcia. wiedziałem że mam telefon komórkowy który ukryłem. córka chciała już zamykać drzwi gdy poprosiłem ją o zostawienie klucza. zdziwiła się, że tak nie można. powiedziałem, że ja zamknę się od środka. że nikt tu nie wejdzie ale ja się będę lepiej czuł. obiecałem że nie wyjdę i nikt się nie dowie. zgodziła się. gdy poszła przekręciłem klucz i wyjąłem telefon. okazało się że bateria jest właściwie wyczerpana. zdenerwowany próbowałem chyba do kogoś napisać o ładowarkę. nie wiem czy się udało ale zostałem w tym pomieszczeniu.