Uwięził mnie Jerzy Stuhr (?!) w piwnicy budynku, w którym mieszkała moja babcia. Kazał mi nagle wyjść na podwórko i podłączyć przewody elektryczne do gniazdek. Kazał mi po wykonaniu czynności natychmiast wracać. Wyszedłem na zewnątrz, ciągnąc za sobą ciężkie, grube kable. Zgodnie z poleceniem podłączyłem je do gniazdek, które były na podwórku. Nie wróciłem do piwnicy. Uciekłem. Stało tam moje auto, ale nie wsiadłem do niego, tylko uciekałem na piechotę. Spotkałem dwóch znajomych z pracy. Ustalali plan wytłumaczenia w finansach, dlaczego muszą naprawić telefon komórkowy. Mówiłem, że uciekłem, że mnie uwięziono. Zupełnie się tym nie przejęli. Robili swoje.