Śniłem o ogromnym holu. Bardzo dobrze oświetlonym. Na podłodze jasny parkiet. Lśniący, polakierowany. Na środku stoi katafalk z trumną. Obok mnie jest osoba, która była bardzo blisko ze zmarłą kobietą. Opłakuje ją. Nagle dzwoni mój telefon. Odbieram. Ktoś mówi, że jest tą zmarłą kobietą. Że pochowali ją z telefonem. Stwierdziłem ostro, że to bardzo niesmaczny żart. Że ludzie bardzo cierpią i tak nie wolno. Jednak coś mnie przekonało, że to może być prawda. Zapytałem tę osobę żyjącą (nie wiem, czy to była kobieta czy mężczyzna), czy mogło tak być, że pochowali ją z telefonem. Ze zdziwieniem i pytaniem „SKĄD WIESZ?” ta osoba powiedziała, że tak. Wtedy opowiedziałem jej o tym dziwnym telefonie. Zostałem bardzo skrytykowany, że robię sobie żarty, gdy ona cierpi. Pokazałem jej swój telefon, a tam cała nasza rozmowa była zapisana w formie SMS-a. Wysłano to z numeru nieżyjącej kobiety. Prosiła w nim także o niesmucenie się. Tam gdzie jest, jest dobrze i nie ma powodów do zmartwień.
Dziwny pogrzeb i telefon z zaświatów
Potem jeszcze jakiś urwany kawałek snu o remoncie, odgruzowywaniu jakiegoś pomieszczenia. Było to na strychu. Pod deski stropowe podstawiałem z kimś stare cegły. Sypiący się wapienny tynk był wszędzie. Sadza jak z komina. Ale tymi cegłami zabezpieczaliśmy strop, żeby się nie zawalił.