Bardzo dziwny sen. Byłem w swoim rodzinnym domu, stara kamienica. Zszedłem do piwnic. Odkryłem, że tam toczy się inne życie. Przechodziłem z pomieszczenia do kolejnych, idąc tunelem, jasno oświetlonym. Mijałem ludzi, posterunki wartowników (!) Doszedłem w końcu do wyjścia z tych piwnic jakby z drugiej strony tego świata. Ten tunel był łącznikiem. Widziałem wszędzie siebie. To było dziwne doświadczenie, bo byłem ja: pijany, naćpany, smutny, zły itd… Szedłem i byłem szarpany emocjami od smutku, gdy patrzyłem na siebie płaczącego przy drzewie, aż do ogromnego strachu, gdy pijany „ja” zapytał, czy mam „pojarę” (tak mówiliśmy na ostatnie parę milimetrów papierosa, gdy byłem nastolatkiem i paliłem). Spotkałem tam też kobietę, którą znam. Widziałem siebie, który mimo tego, że ona jest mężatką, idzie, gdy ona go woła i kocha się z nim, gdy jej mąż jest w drugim pokoju. Skierowałem się do wyjścia, wartownicy próbowali mnie zatrzymać. Przedarłem się jakoś i wyszedłem z piwnic i kamienicy.
Wizyta w piwnicach
Do tej pory, gdy to spisuję, czuję się nieswojo. Jakbym wszedł w świat przed śmiercią i jako widz, choć ciałem i uczuciami obecny, zwiedzał to, co umarło.