rzecz dzieje się w moim rodzinnym mieście. idę ulicą obok dworca PKS. widzę wielkie poruszenie wśród ludzi, czuję ich lęk. z naprzeciwka (potem zmienia się to w moją prawą stronę) nadjeżdza Jeździec Apokalipsy z prostytutką na tylnym siedzeniu. Jadą na wielkim chopperze (Harley Davidson??). jeździec jest ubrany jak typowy motocyklista, na ramionach ma wielkie "buły". Jakby forma zbroi. chroniące ramiona. te buły na ramionach są złote. na głowie ma kask z głowy dzikiego zwierzęcia (wydaje mi się że to niedźwiedź). jedzie i się śmieje w sposób niezbyt przyjazny (na pewno pamiętacie Kurgana z filmu "Nieśmiertelny") – coś w tym stylu. nagle zmiana scenerii. jestem w domu. w swoim pokoju. jest tam także mój starszy brat i on, Jeździec Apokalipsy. trwa walka na miecze. jeździec przebija mojego brata, ten pada, jeździec stawia miecz na dywanie i zaczyna się znów śmiać. wtedy ja biorę swój miecz i zabijam jeźdźca. mój brat z dziurą w brzuchu leży na dywanie, ale wiem że przeżył.