byłem u brata w warszawie, zaparkowałem na parkingu osiedlowym. szedłem ogromnym placem między blokami. chyba go nie zastałem i wracałem przez park i jakieś wąskie uliczki. miałem ogromną torbę z jakimś sprzętem agd. nagle pojawił się brat i powiedział, ze tutaj nie jest bezpiecznie tak chodzić. szedł ze mną i nagle spotkalismy dwóch dresiarzy (znów !?!?) jeden z nich skoczył do mnie ze mam mu wszystko oddawać. miałem przygotowaną garść drobnych pieniędzy po kieszeniach, zeby było widać, że niby oddaję mu wszystko… ale zanim mu dałem te pieniądze, to się obudziłem.