sniło mi się moje mieszkanie z dzieciństwa. była tam moja kuzynka, ale także mój pies z czasów aktualnych. suka zwymiotowała w duzym pokoju ogromnymi ilościami pokarmu. w tym 2 czaszki świńskie (z pięknymi białymi zębami). moja kuzynka źle się czuła jak na to patrzyła, a ja po prostu poszedłem i posprzątałem. luz. zmiana scenerii, śnił mi się mój kumpel który borował mi zęby (choć w rzeczywistości wcale nie jest dentystą). gdy skończył (robił mi lewą stronę, dolne zęby) był dramat, bo nie mogłem normalnie zamknąć szczęki, źle mi coś zeszlifował, za dużo nałożył jakiegoś materiału do uzupełniania zębów (we śnie jednak tego nie nakładał). powiedziałem mu o tym, a on dał mi jakiegoś chrupka mówiąc, zebym się nie przejmował tylko teraz pogryzł lewą stroną tego chrupka i będzie ok. pogryzłem i faktycznie wszystko wróciło do normy. szedłem ulicą chcą trafić do kwiaciarni. wszedłem do punktu w budynku gdzie miała być (według moich wyobrażeń) kwiaciarnia a to okazał się być gabinet lekarski. stała kolejna (w dziwnie poukładany sposób, po obu stronach były barierki, ludzie stali jeden za drugim, czasami bywało tak w barach… oo tak jest w IKEA, w barze. nie da się nikogo wyprzedzić ani zawrócić.) wyszedłem mówiąc że szukam kwiaciarni. i znowu trafiłem do gabinetu tym razem dentystycznego. już normalna poczekalnia, kilka osób i pani z dzieckiem na pierwszym planie. chyba Zosia ta dziewczynka. blondynka, miała dziwne zęby, bialutkie ale bardzo małe. wesoła, uśmiechnięta… nic więcej nie pamiętam