śnił mi się pokój w hotelu. hotel mocno robotniczy 🙂 Był tam jakiś mężczyzna któremu uciekł owad. Jakiś okaz bardzo rzadki. koniecznie chciał go złapać żywego. ja już chciałem iść spać a on wciąż łaził po pokoju i łazience próbując go złapać. nagle okazało się że uciekł mu także wąż. żmija lub kobra. gdy otworzył drzwi od łazienki zobaczyłem dwa pająki – dużego białego i mniejszego czarnego. biały gonił i w końcu dopadł (choć nie wiem czy go zabił) tego małego czarnego. potem przemknął gdzieś wąż a na koniec zdenerwowany zacząłem machać koszulką gdy ten owad nadlatywał. trafiłem go i odpadła mu jedna noga. dziwne było to, że ta noga była całkowicie sucha. jak jesienny liść.