wioska, za mną tłum ludzi. przez nami droga, szeroka ale
nieasfaltowa, taka ubita, wiejska. stoją trzy psy, kundelki średniej wielkości.
strasznie ujadają. jedna kobieta odważyła się przejść obok psów. strasznie ją
zaatakowały ale nic jej nie zrobiły. jakoś przeszła. ludzie stoją. ja jestem na
czele tłumu. zbieram się w sobie i z potwornym krzykiem (takim agresywnym,
odstraszającym) ruszam w stronę psów pokazując swoje zęby (tak jak to robią
psy). staje się rzeczy dziwna – psy uciekają w popłochu. ludzie spokojnie mogą
iść dalej drogą. zmiana scenerii. jakieś laboratorium. kobieta robi
eksperymenty z czymś, co produkuje małe, błękitne kulki. jedna z kulek wyrywa
się z pułapki i lata po pokoju. pani mocno spanikowana usiłuje ją złapać w
jakieś urządzenie. ja wystawiam rękę a kulka po prostu leci w moją stronę. gdy
ją złapałem zaczęło się. skoki w inne wymiary. pierwszy był dla mnie szokiem
(we śnie) nie wiedziałem co się stało. kolejne były już dużo spokojniejsze,
choć nie wiedziałem kiedy nastąpi. dziwne światy, jakby zamknięte w bańce
wodnej. rozmyte, falujące. jakbym skakał będąc wewnątrz tej kuli.