Wyszedłem z suczką do ogrodu (aktualnego, gdzie mieszkam). Padał deszcz. Akela pobiegła do ogródka i zaczęła dziwnie warczeć. Podchodzę za dom a tu ogródek przeryty, pełno brązowych liści, spora górka ziemi, błoto i rowy dookoła. Na górce DZIK. Leży w błocie i chrumka. Zerwałem się do ucieczki. W jej trakcie zauważyłem dwa inne dziki. Wołam suczkę do siebie, zamykam furtki spanikowany. Znowu zupełnie niepotrzebnie. Dziki nie wykazywały agresji. Owszem, biegły w moją stronę ale bez nerwów. Stanęły przy płocie i chrumkały :)))