Byłem w obozie jako więzień. Trafiłem na dobrego kapo. Moim zadaniem było przyciskanie na panelu przycisków do sterowania czymś. Gdy nic nie robiłem musiałem chodzić dookoła trawnika, udając szalonego, ze spuszczoną głową. Nie mogłem reagować na innych. Widziałem, jak ludzi rozładowują pociągi, jak ich biją, jak ciężko pracują. Nagle kapo z tej grupy od pociągów, podszedł do mnie, coś mówił. Nie reagowałem. Podszedł do „mojego” kapo i zapytał dlaczego ja nie pracuję. Odpowiedział, że ja mam przyciskać. Tylko to. Tamten długo mi się przyglądał, jakby podejrzewał oszustwo. Nic jednak nie zrobił. Gdy odszedł, podziękowałem mojemu obrońcy, rozpłakałem się i tłumaczyłem, że to wszystko dla mojej córki. Muszę ją chronić za wszelką cenę. Nie pamiętam, czy ona pojawiła się we śnie fizycznie.