Rzeka i Wojciech Cejrowski

Płynąłem rzeką, wąskim kanoe. Rzeka była w mieście. Pomiędzy domami. Był tam Wojciech Cejrowski. Był przewodnikiem. Coś mówił do mnie, o czymś rozmawiał z ludźmi. Był to czarny ląd. Ludzi byli czarni, mieli bardzo płaskie nosy. Ale czerń skóry była dziwna. Bardziej grafitowa. Skóra była idealnie gładka. Nie wiem, czy wyrażę się dostatecznie jasno, ale spróbuję. Zdarzają się kobiety, z idealnie białą skórą. To zdaje się nazywać alabastrową skórą. Bez jednego piega, bez kropeczki. Nie jest to trupia bladość. To cudowna, idealna białość. Ma w sobie coś magicznego. Swoją drogą mnie taki typ urody i skóry bardzo przyciąga.  Podobnie było ze skórą tych czarnych ludzi. Idealnie gładka ale nie czarna jak smoła. Czarna, grafitowa, matowa ale miała w sobie coś magicznego.

Znów remont dużego mieszkania

Tym razem byłem w rodzinnej kamiennicy. Spotkałem tam kolegę który zaprosił mnie do siebie. Odkrył, że obok jego mieszkania jest jak to powiedział „dodatkowe pomieszczenie”. Długo tego szukałem chodząc po klatce schodowej aż wreszcie zobaczyłem malutkie drzwi. Wszedłem a tam HANGAR… nie pokoik a ogromne pomieszczenie przygotowane do malowania. Jak w moim ostatnim śnie o remoncie. Zachwycałem się przez długi czas. Potem okazało się, że jest tam wyjście na taras, dalej były tory kolejowe i dworzec wrocławski PKP. Patrzyłem na to jakby z ulicy. Dworzec zmienił się w pałac Kultury i Nauki z Warszawy. Właśnie go ocieplali. :))) smieszny sen, ale powtórka motywy remontu i dużego mieszkania.

Samuraj – drugi sen tej nocy

Sen znów spisany z dyktafonu. W pamięci strzępy, w dyktafonie ogrom informacji. 

Uciekałem przed kimś. Dotarłem na stare wyrobisko po cementowni (to samo miejsce, gdzie spadł księżyc w moim starym śnie o apokalipsie). Byłem w przebraniu samuraja. Tam się chowałem. Byłem bardzo silny, jakby po tym wcześniejszym śnie z wyższym poziomem umysłu, a mimo to musiałem uciekać. Przebranie samuraja, ogromny japoński kapelusz. Miałem wrażenie, że wszyscy mnie obserwują. Pełno ludzi. Grała gdzieś muzyka. Ktoś szedł za mną. Potem dla niepoznaki i „zgubienia ogona” usiadłem na krześle wśród grupki ludzi, koszykarze, bawili się piłką do kosza, grała „czarna” muzyka. Zauważyłem, że oni coś przyciskają w dłoniach. Jakby piloty od samochodu. Jakby dawali komuś znaki, że ja tu jestem. Mówili, że niby klimatyzację wyłączają. Wydawało mi się, że mieli rozkaz nie reagować tylko zawiadomić. Wstałem i poszedłem ścieżką w dół. Trafiłem na ucztę, przyjęcie. Wciąż byłem w tym przebraniu. Ludzie którzy tam byli wiedzieli, że ja muszę przetrwać. Jadłem zupę. Siedziałem tyłem za jakimiś kobietami japońskimi. Byłem traktowany z ogromnymi honorami, wręcz po królewsku. Ale wciąż w kapeluszu. Nagle do tego namiotu wszedł mężczyzna, przyprowadził kobietę, która strasznie krzyczała „nie! nie! nie! ja naprawdę brałam udział…” i tu nie zdążyła powiedzieć w czym. We śnie miałem wrażenie, że chce powiedzieć, że mnie zna. Strasznie się tego bałem. Na szczęście dla mnie, na nieszczęście dla niej ten mężczyzna ją zabił. Rozpłatał jej brzuch. Nie patrzyłem na to. Słyszałem tylko cięcia i dźgnięcia nożem o ciało. Przerażający dźwięk. Ona wciąż krzyczała. Na koniec, umierając zapytała czy może się poczęstować swoim dzidziusiem.

Wszedłem na wyższy poziom świadomości

Sen spisany z dyktafonu. Przepraszam więc za formę. Ale w nocy nie mówi się zbyt spójnie 🙂 Rano pamiętałem tylko o tym dole i opiekunie. A tu proszę. Odsłuchując sen teraz, okazał się być znacznie obszerniejszy. 

Dostałem od nieznanej kobiety książkę do przeczytania. Bardzo szybko ją przeczytałem. Pojawiali się jacyś agenci, jakieś wybuchy. Ale nie to jest ważne w tym śnie. Tytuł totalnie bzdurny: „Bitrate spedoist” że coś się ma szybciej zrobić. Ta książka hipnotyzowała. Wydawało mi się, że jestem małym szczeniakiem który wpadł do dołu w ziemi. Opowiadałem o tym jakimś ludziom, o moich lękach, ale to i tak działo się „na żywo”. Ten lej był wypełniony żwirem, który sypał się na mnie. Nie mogłem wyjść. Bardzo chciałem wyjść. Bardzo się bałem. Wszystko wkoło zaczęło się kręcić. I nagle UDAŁO SIĘ. W momencie kiedy dotknąłem krawędzi leja, zobaczyłem tam człowieka, mojego opiekuna ze snów m.in. o windach. Sam wyszedłem z leja. Mój opiekun był bardzo dumny. Ja też byłem bardzo szczęśliwy, że samemu udało mi się coś osiągnąć. Że wyszedłem z tej dziury. Dostałem od opiekuna urządzenie wzmacniające energię umysłową. Wyglądem przypominało płytkę elektroniki. Ale to nie wygląd był ważny. Wreszcie dostałem coś, co było moim celem, moim marzeniem. Że jestem na poziomie wyżej. Że potrafię to robić.

Remont mieszkania

Dziś, po raz pierwszy od dłuższego czasu, miałem bardzo przyjemny sen. Remontowałem mieszkanie. Właściwie część mieszkania. Była ogromna. Mówią ogromna mam na myśli NAPRAWDĘ ogromne pomieszczenia. Na poddaszu. W starych budynkach strychy były ogromne. To mieszkanie we śnie było wielkości sporego hangaru, magazynu. Szok. Remont szedł sprawnie. Wszystko było już pokryte płytami kartonowo-gipsowymi. Było pięknie biało, gładko, równo. Wykonywałem ostatnie szlifowania, prawdopodobnie przed malowaniem. Byłem bardzo podekscytowany, że będę miał takie mieszkanie.

Obóz koncentracyjny

Śniło mi się, że trafiłem do obozu koncentracyjnego. Ja, moja partnerka i moja córka. Zostaliśmy rozdzieleni. Bardzo się bałem o swoją córkę. Ona ma 7 lat. Nic nie mogłem zrobić. Wszyscy więźniowie byli nadzy. To było totalne upokorzenie. Spotkałem jednak człowieka, jakiś dowódca. Wysyłał mnie do pracy za obóz. Dostawałem wtedy ubranie. Jakieś za duże łachy, spodnie ogrodniczki, jakaś za duża kurtka. Ale byłem ubrany. Jeździłem do kamieniołomów do pracy. Czasami zabierał mnie do miasta ze sobą. On siedział w kawiarnianym ogródku, ja stałem przed ogrodzeniem czekając na jego rozkazy. Zapytał, czy chcę jeść lub pić. Powiedziałem, że ja dla siebie nic nie chcę. Ale proszę go o zaopiekowanie się moją córką i jej matką. Proszę także o naleśniki ze słodkim białym serem dla nich. Żeby nie były głodne.