Byłem w mieście, ogromne, ruchliwe. Miałem pod opieką dwa psy. Dogi niemieckie, ale większe niż ogromne. Na dodatek szczeniaki. Przynajmniej z zachowania. Miałem iść do sklepu kupić jakiś sprzęt, ale z wariackim zachowaniem tych dwóch było trudno. Nie miałem smyczy, a one po prostu szalały po ruchliwych ulicach. Z odsieczą przyszedł młody chłopak. Z tego co mówił, wnioskowałem, że zna się na psach. Powiedział, że pomoże mi je okiełznać.