Jechałem samochodem. Byłem z jakąś kobietą. Mieliśmy się spotkać z cyganem (!?) żeby mógł wycenić biżuterię. Dałem mu wszystko co miałem, kobieta zdjęła z palca obrączkę ślubną i dała mu także do wyceny. Stwierdziła, że nie będzie już jej potrzebna. Cygan gdzieś zniknął, ja miałem wrażenie, że ukradł biżuterię i nie mogłem we śnie zrozumieć, dlaczego w ogóle to zrobiłem. Dlaczego dałem mu to wszystko ot tak. Bez żadnego pokwitowania.