Dziwny sen, krótki ale nawiązujący do wczorajszego. Też budynek, chociaż już bez typowych pomieszczeń. Uciekałem przed kimś. To był budynek na pewno jakichś służb. Podejrzewam policję. Uciekłem i zacząłem biec schodami w dół, przeskakując czasami całe schody. Wciąż poruszałem się w prawo (to jest właśnie to nawiązanie do snu z domem babci, tam też chodziłem po mieszkaniu w prawo). Nawet gdy wskakiwałem na schody obok, żeby zmylić pościg, wciąż to była spirala w prawo. Biegałem po piętrach, czasami zwalniałem krok, idąc powoli, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Panował półmrok. Gdy spotykałem na korytarzach innych ludzi, podnosiłem rękę w geście pozdrowienia, jakby dając do zrozumienia, że ja to jestem swój, tylko pracuję na innym piętrze. Ciężki sen – fizycznie męczący.
Miesiąc: lipiec 2018
Mieszkanie po babci
Szedłem ulicą, przy której mieszkała moja babcia. Postanowiłem wejść do mieszkania i zobaczyć kto tam teraz mieszka. Zapukałem , wszedłem. Okazało się, że mieści się tam nie tyle biblioteka, co magazyn/sklep antykwariatu ze starymi książkami. Mieszkanie nic się nie zmieniło, ale wszędzie były regały magazynowe, surowe, metalowa i na nich ustawione książki. Kobieta która tam była, zapytała w czym może mi pomóc. Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Płakałem i chciałem powiedzieć, że tu mieszkała moja zmarła babcia. Wyglądałem jak siedem nieszczęść. Zapłakany, zaśliniony i za przeproszeniem, zasmarkany. Byłem w jakiejś histerii. Babci mieszkanie było całe przechodnie. Kwadrat z drzwiami do kolejnego pomieszczenia. Można było chodzić w kółko. Przedpokój, pokój, sypialnia, kuchnia i znów przedpokój :)))) Tak było i we śnie. Chodziłem w ten sam sposób jak za dzieciaka. Ganialiśmy się po mieszkaniu. We śnie chodziłem powoli patrząc na wszystko dokładnie. Zauważyłem tylko jedną rzecz, która była babci. To stara fotografia, gdzie był także dziadek, wszystkie dzieci babci i babci siostra. Nie uspokoiwszy się niestety, wyszedłem z mieszkania.