Pies, ręka i gryzienie po raz drugi

Jeździłem autem. Wciąż w mojej dzielnicy. Tym razem pojawiły się dwa owczarki niemieckie. Wciąż atakowały moją lewą rękę. We śnie odebrałem to jako agresję. Bardzo bolało, krzyczałem, wołałem o pomoc. Nikt nie zareagował. Chciałem psa złapać za kark i udusić. Nie udało mi się. Wciąż mnie gryzł w rękę. No i to właśnie jest ważne. Gryzł, ale nie po to, aby pogryźć. Łapał mnie boleśnie za rękę, jakby chcąc odciągnąć mnie od czegoś, przed czymś ostrzec. Tak to czuję i widzę po przebudzeniu. Bo nie było w tym psie agresji. Później, gdy dojechałem pod swój dom, zobaczyłem, że jest remont mojej ulicy. Dziwny, tarasujący przejazd. Robotnicy byli agresywni, głośni. Tacy kibole. Wykopali jakąś ogromną belkę spod ulicy i po prostu zanieśli ją do mojego ogródka. Protestowałem, ale bez skutku. Później włamali się do mojej piwnicy. Wyczyścili ją całkowicie. Zabrali wszystko. Mam teraz mieszane uczucia. We śnie byłem zły i smutny zarazem, bo zabrali MOJE rzeczy. Teraz, gdy piszę te słowa nie wiem co myśleć. Piwnica jest naszą podświadomością. Były tam różne rzeczy, zbierane i skrzętnie układane. Oni zabrali wszystko. Nie zniszczyli nic. Po prostu zabrali i zrobili porządek. Zostały gołe ściany i światło, choć nie bezpośrednio w piwnicy, a światło padające z korytarza oświetlające moją piwnicę. Śnił mi się jeszcze człowiek z którym współpracuję. Mieliśmy sprzeczkę o sprawy zawodowe. Wykazałem się dużą asertywnością, nie pozwoliłem sobie na nieuzasadnione pretensje i stanowczo zareagowałem „usadzając” tego dyrektora. Stanowczo lecz dyplomatycznie, bo koniec końców przeprosił mnie i przyznał mi rację.

Inny wymiar, dziwne numery telefonów i rodezjan

Moja córka mieszkała z mamą w innym miejscu niż ja. Poszedłem się zobaczyć z córką. Poszliśmy na spacer. Zrobiło się ciemno, wieczór. Gdy wracaliśmy, odprowadziłem ją pod dom.Dziwnie się zrobiło, gdy weszła do innego budynku. Zdziwiłem się mocno. Poprosiłem, żeby zadzwoniła do mnie, gdy wejdzie do domu. Zadzwoniłem do jej mamy i zapytałem czy dotarła. Odpowiedź padła, że tak, ale padło również pytanie dlaczego pytam o tę dziewczynkę i skąd mam ten numer. Wtedy przyszła mi do głowy myśl – to nie mój wymiar. Wszystko jest inaczej. Trochę spanikowałem. Poszedłem dwie ulice dalej, gdzie mieszkał mój kolega z podstawówki. Miałem dwa numery telefonów. 401 79 31 i 402 79 32. Zadzwoniłem na pierwszy z nich. Odezwał się ktoś. Zapytałem, czy to mieszkanie Państwa Dymek (tak się kolega nazywa). Ktoś po włosku powiedział, że to pomyłka (zrozumiałem wszystko, to była jakaś pracownia architektoniczna). Przeprosiłem, wykręciłem drugi numer. Na telefonie pokazał mi się opis – serwis/salon samochodowy. Był wieczór, więc to chyba zgłosił się portier. Znów zapytałem czy to mieszkanie państwa Dymek. Portier zapytał czy to numer wewnętrzny czy zewnętrzny. Zdębiałem i mówię – chodzi mi prywatne mieszkanie. Chyba się rozłączyłem lub portier to zrobił. Szedłem znów w kierunku domu córki. Obok przystanku autobusowego pojawił się pies, rodezjan. Zaczął mnie obwąchiwać dość mocno. W pierwszym momencie przestraszyłem się, bo miałem na sobie krótkie spodenki a pies zdecydowanie kierował nos w kierunku mojego krocza. Strach nagle zniknął a ja po chwili się obudziłem.