śniło mi się, że mój młodszy brat stracił pamięć. stracił ją selektywnie. nie pamiętał swojej żony, swoich dzieci. strasznie płakałem. potem szedłem po ulicy i wciąż biegł za mną pies. ogromny wilczur, wciąż szczekał. potem młody zaczął odzyskiwać pamięć. wciąż przewijała się sprawa remontu jakiegoś komina. mnóstwo gruzu, jaieś rury. okropnie męczący sen
Miesiąc: maj 2010
głowy
atakowali mnie ludzie, nie wiem co chcieli ale walczyłem z nimi. ich ciała były niezniszczalne do chwili gdy uderzyłem w ich głowy. głowa odpadała i musiałem ją zniszczyć. mocno skoczyć na nią a wtedy wybuchała zieloną mazią. obrzydliwy widok. to trwało chwilę. potem był jakiś parking przy domu, ruchliwa ulica. bar przydrożny, ludzie. ktoś z ameryki, jakaś para. ona mówiła słabo po polsku. o czymś rozmawialiśmy.
operacja
kolega, który w realnym świecie jest adwokatem, przeprowadzał operację na mnie. dziwne miejsce tej operacji – na parkingu przy jednej z restauracji w moim mieście. przecinał pośladki i coś wycinał z odbytu. znieczulał mnie jakimiś zastrzykami ale to bardzo bolało gdy wbijał mi igły. gdy zrobił przerwę w operacji (byłem świadomy) zapytałem czy mogę iść się wysikać. pozwolił, wstałem obolały i sikałem na ogromną odległość. wciąż powtarzałem sobie we śnie – sprawdź czy to nie jest sen.. sprawdź czy to nie jest sen… był… obudziłem się w ostatniej chwili.
pies
znowu pies. nie był zły, podczas zabawy gryzł mnie w lewą rękę. bolało…
pies
a właściwie moja suczka. sniło mi się że nie mogła się załatwić. w końcu się udało, ale miała problem z wypchnięciem kupki. była bardzo grupa i twarda jak kamień
winda
znowu winda. ale troszkę inaczej niż zawsze. byłem totalnie sam (zawsze byli tam ludzie, którzy przeszkadzali mi wysiąść z windy). wsiadłem do rozklekotanej windy (były takie kiedyś, z dodatkowymi drzwimi drewnianymi od środka… dwuskrzydłowe) wcisnąłem swoje piętro i oczywiście nie zatrzymała się tam gdzie chciałem. pojechała dalej, przyspieszając w górę. wciskałem stop, inne piętra i nic. jechała dalej. zadzwoniłem po pomoc (w nowych windach jest komórka która łączy ze służbami technicznymi) zgłosiła się pani i mówi, że mam wysłac faks w tej sprawie. na co ja, używając słów powszechnie uważanych za brzydkie odparłem : ku*** z windy mam ten faks wysłać? gdy winda dojechała do samej góry zaczęła niebezpiecznie opadać, coraz szybciej i szybciej.. bardzo się bałem.. i na szczęście się obudziłem.