byłem w jakiejś wiosce. wszedłem do domu (bardzo stary i drewniany). z jednej strony było wyjście do ogrodu (łąki) a z drugiej na ubitą ulicę (taką w niereformowanych wioskach). otworzyłem drzwi na łąkę a tam biegnie niedźwiedź (brązowy) w moją stronę. to szybko zaryglowałem drzwi (choć miałem pietra czy wytrzymają – były stare z delikatnymi szybami) i pobiegłem do drugiego wyjścia od strony ulicy. niedźwiedź zrobił to samo. pobiegł na drugą stronę domu. to znów zamknąłem drzwi i chodu w stronę ogrodu.. niestety niedźwiedź zrobił to samo. kilka razy tak się ganialiśmy i nie mogłem wyjść z tego domu. sam sen nie był straszny. wszystko działo się w przepiękny dzień, bardzo słoneczny. niebo idealnie błękitne. trawa wspaniale zielona i oświetlona słońcem. ciepło i przyjaźnie. dom choć stary nie budził lęku. nawet ten niedźwiedź mimo że nie chciał bym opuścił dom nie wydawał się agresywny. ot po prostu jakby się bawił.