Byłem na terenie starej fabryki, jakiegoś zakładu… ruiny budynków z czerwonej cegły, w środku pełno śmieci, takie dzikie wysypisko. większość tych hałd płonęła, słyszałem piękny dźwięk ognia, widziałek ogromne płomienie. w pewnym momencie zauważyłem jak mój malamut (suczka) zaczęła atakować coś w płomieniach. okazało się, że na terenie są 4 niedźwiedzie które po prostu stoją w płomieniach. nie paliły się wcale, nie uciekały. suczka chciała mnie obronić, aż byłem w szoku. na codzień jest baaardzo spokojna. tam, zażarcie atakowała jednego z niedźwiedzi. ten w pewnej chwili się wycofał z płomieni i oddalił w ruiny. mnie zaatakował inny, uciekłem na jakieś schody, dziwne to schody, stały właściwie same schody, ściana tylko po prawej stronie i na końcu, na górze były drzwi. gdy dochodziłem do nich drzwi się poruszyły i w ostatniej chwili zauważyłem, że za nimi jest niedźwiedź. zbiegłem szybko na dół, on został na górze. zawołałem sukę i wyszliśmy z tej zrujnowanej fabryki.
według jednego z senników – Niedźwiedź – widzieć ich kilka, wiele: nadchodzą wydarzenia, które będą od ciebie wymagać dużo siły.
chyba właśnie nadeszły…