Poszedłem do domu kogoś znajomego. Idąc przez bardzo wąski chodnik, pomiędzy płotami z metalowej siatki „zaatakowały” mnie malutkie psy. Broniłem się, chciałem je kopnąć, nie mogłem się uwolnić. Dopiero po chwili zauważyłem, że one wcale mnie nie atakują. Przeciwnie. Są przyjazne, są między nimi szczeniaki a ich matka bardzo chciała do mnie przyjść. W końcu, gdy to zrozumiałem, przestałem się bronić a one wszystkie mnie „obsiadły”. Czułem, że są bardzo szczęśliwe i bardzo spokojne przy mnie.