Przypomniałem sobie jeszcze jeden sen. z piątku lub soboty…
Rozmawiałem z kimś. Nagle, coś mnie pociągnęło do tyłu. Jakbym miał do splotu słonecznego, ale od strony pleców przyczepioną linę. Musiało mnie pociągnąć z ogromną siłą, bo najpierw leciałem w tył w pozycji jakbym siedział z wyprostowanymi nogami i chciał dotknąć stóp, a potem, poleciałem w górę w podobnej pozycji przez chmury. Gdy przeleciałem przez chmury obudziłem się. Byłem nieco zdziwiony, i we śnie i po przebudzeniu 🙂