Sen był dość krótki. Śniłem o ptakach. To o czym zawsze marzyłem (i marzę czasami do dzisiaj) żeby ptaki się nie bały do mnie przylecieć gdy je o to poproszę. Taki był właśnie sen. Poprosiłem ptaki które widziałem, żeby przyleciały do mnie. Że jesteśmy braćmi i nic złego im nie zrobię. Stało się. Przyleciało kilka sztuk i siadły spokojnie na mojej ręce i palcu wskazującym. Czułem się wspaniale. Tym bardziej, że za mną stał ktoś. Nie wiem kto, ale był bardzo zadowolony i uśmiechnięty z tego co się działo.