Od jakiejś kobiety dostałem szklane, matowe kule. Mieszczące się w dłoni. Kobieta powiedziała, że codziennie muszę rzucić kulę i wypowiedzieć życzenie. Raz swoje, raz z listy, którą dała mi ta kobieta. Wtedy nic złego się nie stanie. Przed rzutem kulę muszę aktywować. Aktywacja objawiała się świeceniem kuli. Po tym wydarzeniu poznałem mężczyznę. Był w jakiś sposób niesprawny. Miał coś nie tak z nogami. Nierozwinięte nogi, ułomne. Człowiek był dosyć bogaty. Miał ogromny dom. Zaprosił mnie tam. Miał pokój uciech. Były tam dwie kobiety, z którymi uprawialiśmy seks. Choć uprawialiśmy to za dużo powiedziane. Byłem tam, byłem nagi, ale nie miałem przekonania do tego. Byłem obserwatorem, choć inny ja uczestniczył w zabawie. Nadeszła chwila, gdy miałem rzucić kulę. Człowiek poprosił mnie, żebym mu pozwolił to zrobić. Zgodziłem się. Wyszliśmy na dach jego domu. Dałem mu kulę. Rzucił bardzo daleko, ale kula nie świeciła. Wydało mi się to dziwne. Wróciliśmy do pokoju uciech. Wyszedłem z jego domu. Pojechałem do mieszkania rodziców. Nie wszedłem na górę, tylko otworzyłem skrzynkę na listy. Było pełno reklam. Skrzynka była bardzo głęboka. Miałem problem, żeby zmieścić tam dłoń i wyjąć reklamy. W końcu udało się wszystko wyjąć. Wróciłem do domu tego człowieka. Nagle przeniosło nas w przyszłość. Bardzo odległą przyszłość. Miliardy lat. Cywilizacja była na bardzo wysokim poziomie. Okazało się, że ten człowiek ma prawie nieograniczoną moc. To o czym pomyśli, staje się realne. Ja nie miałem tych możliwości. Niestety, on nie do końca był wszechmocny. Jego nogi. Choć w pełni sprawne, jakby odbudowane, toczyły robaki. Wzdłuż piszczela miał bruzdy z których wyjmował robaki. Miał do mnie pretensje, że to moja wina. Zapytałem, dlaczego nie użyje swojej mocy, żeby się ich pozbyć. Odpowiedział, że nie może. Nie potrafi. Zapytałem, co się stało? Gdzie jesteśmy? Dlaczego ten świat tak dziwnie wygląda? Odpowiedział, że gdy rzucał kulę – po pierwsze, nie uaktywnił jej, a po drugie wypowiedział życzenie własne. Chciał żyć w świecie, gdzie będzie miał władzę nad umysłem i zdrowe nogi. Kazałem mu przenieść nas do naszych czasów. Stwierdził, że tego też nie potrafi. Zacząłem krzyczeć na niego. Wyzywać od idiotów, kretynów. Krzyczałem – coś Ty zrobił!!!! To niedopuszczalne. Wyszliśmy razem z domu, bo coś zaczęło się dziać z planetą! Okazało się, że przeniosło nas w przyszłość tak odległą, że Ziemia kończyła swoje istnienie!! Planeta zaczynała się rozpadać. Wszędzie wojsko, policja. Informowała ludzi, że są jeszcze miejsca, gdzie można przetrwać. Nie wiedzą, ile to potrwa, ale pokażą, gdzie to jest. My wróciliśmy do jego domu. Miałem jeszcze jedną kulę. Zrobiłem coś, co wydało mi się najlepsze w tej sytuacji. Uaktywniłem kulę, ale zamiast życzenia z listy, wypowiedziałem swoje. Połączyłem dwa obowiązki. Życzyłem sobie, żeby to się nigdy nie wydarzyło. I obudziłem się. Potwornie zmęczony.
Miesiąc: listopad 2014
Taxi do bajkowa i działka babci
Uliczka w UK. Szukam taksówki. Jest. Proszę kierowcę, żeby poczekał, bo muszę iść po pieniądze do bankomatu. Wracam, przepraszam go za zwłokę. Wsiadamy do auta, a tam na tylnej kanapie siedzi inny pasażer. Wysiada i ładuje się pomiędzy mnie i kierowcę (dziwne jest to, że w realnym życiu NIGDY nie siadam obok kierowcy, zawsze jadę z tyłu). Obaj panowie są dosyć duzi. Jest ciasno. Rozmawiają w jakimś dziwnym języku, brzmiał jak holenderski. Jedziemy do miejsca, którego nazwa jest niewypowiadalna (nawet we śnie nie byłem w stanie jej powiedzieć kierowcy). Uruchamiam tablet z nawigacją i patrzę, czy dobrze jedziemy. Kierowca nie do końca wie, gdzie ma jechać. Nawigacja pokazuje dobrą trasę, ale on wciąż twierdzi, że mamy jechać w drugą stronę. Po jakimś czasie jednak dojeżdżamy. Okazuje się, że to POLSKA dzielnica w Londynie. Jest piękna, kolorowa, czysta. Niesamowita!!! Jak wesołe miasteczko (tu, po przebudzeniu, miałem odczucie jakbym tam kiedyś był… bo byłem… podczas ceremonii Ayahusca jakiś czas temu). Nawigacja twierdziła, że dojechałem na miejsce. Był hotel, estakada, rondo pod estakadą. Wysiadłem i … zmiana scenerii. Trafiłem na działkę mojej babci (już pojawiała się w moich ostatnich snach). Ku mojemu zdziwieniu, nowymi użytkownikami byli moi znajomi z realnego świata. Zaprosili mnie. Wszedłem i zobaczyłem pięknie odnowiony i odbudowany domek letniskowy. Zacząłem opowiadać, jak tu było wcześniej, gdy moi dziadkowie tu urzędowali. Układ pomieszczeń podobny, choć mocno rozbudowany. Piotr poprosił mnie o pomoc w plewieniu. Nie chciałem tego robić. Mówiłem, że idę na spotkanie i nie mogę tam wejść z brudnymi rękami i paznokciami. Odwróciłem się i zobaczyłem gruszę, którą moja babcia posadziła dla mnie (uwielbiam gruszki). Ogromne owoce, choć na jednej z gruszek były jakieś wypustki na skórce. Porozmawiałem jeszcze chwilę z nimi, pożegnałem się i poszedłem.
Skradzione auto
Pojechałem ze znajomym (z realnego świata) do Katowic. Na jakieś biznesowe spotkanie. Pojechaliśmy jego bardzo luksusowym samochodem. Gdy dotarliśmy na miejsce, on wszedł na spotkanie, a mnie poprosił o powrót tym autem do domu i wzięcie ze skrytki 1100 EURO. Miałem potem wrócić do Katowic i dać mu te pieniądze. Pojechałem. Znalazłem te pieniądze (były dziwnie ukryte, klucze pod doniczkami, potem jakieś szyfry, łamigłówki, aby otworzyć sejf). W drodze powrotnej zatrzymałem się na kawę w jakimś barze. Zaparkowałem przy oknie, aby mieć baczenie na auto. Oddałem kluczyki i dowód rejestracyjny koledze, który miał je przestawić w inne miejsce. Ku mojemu zdziwieniu, po wyjściu na parking auta nie było. Okazało się, że zostało skradzione. Bardzo się zmartwiłem. Po jakimś czasie auto stało w tym samym miejscu, ale bez kół. Byłem spanikowany, co robić dalej. Co powiem właścicielowi. Zmiana scenerii. Jestem w przychodni lekarskiej, pani nie chce mnie zarejestrować. Pokazuje mi wydruki z NFZ i prosi, żebym udowodnił najpierw, że miałem płacone składki w tych zakładach pracy, które są na wydruku. Zdębiałem. To było 20 lat temu. Wziąłem jednak ten wydruk i ruszyłem na poszukiwanie pracodawców. Gdzieś chodziłem, jakieś wioski, błoto. Ale obrazy są chaotyczne.
Lot orbitalny
To był piękny sen. Poleciałem w kosmos. Niby statkiem kosmicznym, ale po orbicie latałem bez skafandra. Ziemia była także inna. Dosyć mała (albo ja byłem mocno większy). Pod pewnym kątem widziałem aurę planety. Była delikatna, jak mgiełka. Niebieska, czasami intensywnie błękitna. Ktoś, kto był ze mną, mówił, że ta aura pozwala mi się utrzymać na orbicie. Nie mogę przekroczyć pewnej strefy.
Zrekultywowane bagna i zielone pagórki
Szedłem po terenach, gdzie moja nieżyjąca już babcia miała ogródek działkowy. Spędzałem tam dużo czasu za małolata. Wokół były bagna. Grzęzawiska. Były naprawdę bardzo niebezpieczne. Nie wiem skąd się tam wzięły w takiej dziwnej formie. Jakby stare wyrobisko po żwirowni, ale w latach 80. totalnie zarośnięte bardzo starymi drzewami, krzaki i bardzo bujną inną roślinnością. Od jakiegoś czasu miasto zasypuje te tereny czymś. Teraz są tam po prostu polany, łąki. Wracając do snu. Szedłem przez te polany. Były poprzecinane małymi stawami. Przepiękna czysta woda. Ryby. Widziałem jak pływają. W pewnym momencie łąka była zalana wodą. Trzeba było się przeprawić. Wody było po kolana. Nie wiem, dlaczego nie zdjąłem butów. Co we śnie także zauważyłem, klnąc na siebie, za własną głupotę. Przeszedłem na suchą część łąki, a tak na sporej górce (wszystko było trawiaste) była moja córka. Machała do mnie, cieszyła się, że wreszcie przyszedłem.
Ucieczka z piwnicy
Uwięził mnie Jerzy Stuhr (?!) w piwnicy budynku, w którym mieszkała moja babcia. Kazał mi nagle wyjść na podwórko i podłączyć przewody elektryczne do gniazdek. Kazał mi po wykonaniu czynności natychmiast wracać. Wyszedłem na zewnątrz, ciągnąc za sobą ciężkie, grube kable. Zgodnie z poleceniem podłączyłem je do gniazdek, które były na podwórku. Nie wróciłem do piwnicy. Uciekłem. Stało tam moje auto, ale nie wsiadłem do niego, tylko uciekałem na piechotę. Spotkałem dwóch znajomych z pracy. Ustalali plan wytłumaczenia w finansach, dlaczego muszą naprawić telefon komórkowy. Mówiłem, że uciekłem, że mnie uwięziono. Zupełnie się tym nie przejęli. Robili swoje.
Cygan, biżuteria i oszustwo
Jechałem samochodem. Byłem z jakąś kobietą. Mieliśmy się spotkać z cyganem (!?) żeby mógł wycenić biżuterię. Dałem mu wszystko co miałem, kobieta zdjęła z palca obrączkę ślubną i dała mu także do wyceny. Stwierdziła, że nie będzie już jej potrzebna. Cygan gdzieś zniknął, ja miałem wrażenie, że ukradł biżuterię i nie mogłem we śnie zrozumieć, dlaczego w ogóle to zrobiłem. Dlaczego dałem mu to wszystko ot tak. Bez żadnego pokwitowania.
Podsłuchane rozmowy kolejna odsłona
Szedłem ulicą. W oknie zobaczyłem mężczyznę. Poznał mnie. Natychmiast zadzwonił do swojej żony. Była w pracy. Z ulicy słyszałem ich rozmowę. Zapytał znów o mnie. Ona jak zawsze powiedziała, że nic się nie dzieje. Że może być spokojny. Odłożył słuchawkę i zadzwonił do mnie. Nie byłem miły dla niego. Powiedziałem mu prawdę, że coś łączy mnie z jego żoną. Powiedział mi, że się domyślał. Potem zaczął płakać, krzycząc: Anja, Ania, Aniija… Coś takiego. Zacząłem uciekać w dziwne tunele. Było totalnie ciemno. Ciemność absolutna. Mogłem się ukryć przed nim.
Rodzice i czas na zmiany
Śniła mi się kobieta. Byłem u niej coś naprawić w jej komputerze. Mieszkała z rodzicami. Jej ojciec myślał (matka też, ale nie było jej fizycznie we śnie), że jestem po prostu kolegą. Tato jednak się zorientował, że nie jest tak, jak myśleli. Stał się dość oschły. Ale nie był niemiły. Gdy się żegnałem (z tą kobietą) – przytuliła mnie przy nich!!! Powiedziała mi na ucho, że musimy im dać czas na zaakceptowanie tej nowej sytuacji. Jej Mamy nie widziałem. Była z kimś w ogródku. Stawiam, że z córką tej kobiety.