Byłem w domu rodzinnym. Słyszę łomot do drzwi. Okazało się, że to sąsiad z tego samego piętra. W realnym świecie nigdy taki ktoś nie mieszkał w tym miejscu. Krzyczał coś, że jakieś awizo jest przyklejone do drzwi obok jego mieszkania, że to ja powinienem to zabrać… Poszedłem, odkleiłem i wróciłem do mieszkania. On jednak za wszelką cenę chciał wtargnąć do domu. Zamykałem drzwi, wypychałem go. Nagle pojawił się mężczyzna. Mam wrażenie, graniczące z pewnością, że to mój opiekun – ten ze snów o windach. Tyle że tu był pod postacią adwokata, którego znam w realnym życiu. Razem walczyliśmy, żeby ten sąsiad nie wszedł do mojego domu. Udało się, na koniec poszedłem odprowadzić pana adwokata do auta. On też został zaatakowany przez dziwnego sąsiada. Zastanawiał się nad pozwem; mówił, że maksymalnie może żądać 2 mln EURO odszkodowania. Ja też miałem coś z tego dostać lub móc podłączyć się do pozwu.