Znów winda

Tym razem krótko. I zupełnie bez strachu. Byłem w windzie. Jechałem na górę. Nagle, już świadomie stwierdziłem – cholera, znów jadę na piętra których nie ma.. 12..13…14..15. Tam wysiadł mężczyzna który nie pozwolił mi wysiąść. Był ktoś jeszcze. Tym razem za mną. To mój opiekun. Winda jak zwykle stara, zniszczona. W chwili gdy zaczęła jechać w dół kopnąłem drzwi i powiedziałem dosyć dosadnie – mam tego dosyć. Drzwi się po prostu otworzyły a ja wysiadłem.