Śniłem o koledze, z realnego życia. Byłem u niego w domu. Prosił, żebym pomógł mu podpalić poddasze. Nie wiem dlaczego chciał to zrobić. Układałem koce, poduszki i inne łatwopalne elementy na schodach, miałem to polać benzyną. Wciąż jednak mówiłem, że to zły pomysł. To wzbudzi podejrzenia, drugi (!!?) pożar w ciągu dwóch tygodni. Poza tym od razu zobaczą resztki tych materiałów na stole, znajdą opary benzyny. Nikt nie uwierzy, że to przypadkowy pożar. Wciąż jednak przygotowywałem się do podpalenia. Zrezygnowałem jednak, gdy zobaczyłem, że dom nie jest pusty. Jego syn nagle się pojawił, zaczął się bawić w pokoju na poddaszu, skakać z piętra na dół. Zupełnie nieświadomy zagrożenia. Kolega też wydawał się nie przejmować obecnością syna. Domu nie podpaliłem.