dziś rano przypomniałem sobie o śnie który miałem 2,3 dni temu. bo temat ten sam….
sen numer 1
czekała mnie podróż jachtem. ogromnym, luksusowym. mieliśmy płynąć daleko i długo. kapitan jachtu sprawdzał stan silników. pływał po przepięknym akwenie (woda niesamowicie czysta, niebieska) ale wokół był las… pływał bardzo szybko. ja to wszystko obserwowałem z salonu na górnym pokładzie. w pewnym momencie płynęlismy dosyć stromo w dół… pomiędzy drzewami… jakby na niższy poziom jeziora. potem już tylko przesmyk pomiędzy skałami i otwarte moze.
sen z dzisiaj
uciekałem przed kimś na egzotycznej wyspie. i jak to na wyspie – dotarłem w końcu do morza. moi ścigający już prawie mnie mieli ale nagle pojawiła się jakaś dziewczynka. pokazała, żebym wszedł na drzewo i ukrył się w konarach. tak też zrobiłem. woda tez była niebieska, czysta. chciałem skoczyć z drzewa do wody, ale było za wysoko. w wodzi widziałem ogromne kamienie. zszedłem na niższy konar i wtedy wskoczyłem. nie wiem co się stało z prześladowcami. dopłynąłem do molo. długie, drewniane.. prowadzące do lasu. spotkałem tam kilka osób z mojej podstawówki z rodzinami. robili piknik w lesie, ognisko, kiełbaski itd. była mowa o jakiejś adopcji. że ktoś z nich zaadoptował dziecko.