śnił mi się kolega z pracy, który kupił mieszkanie w mojej
kamiennicy gdzie mieszkam w realu. chciał oddzielić swoją część ogródka na
jakieś uprawy warzyw. okazało się, że przekopał cały ogród (w realu jest tylko
trawa). idealnie wyrównał powierzchnię. jedynie w lewym rogu coś było nierówno.
chwyciłem więc grabie i wyrównałem wszystko jak należy. potem dziwna sytuacja,
widziałem jak był w połowie przekopywania ogródka gdy była tam jeszcze trawa.
zmiana scenerii. jadę supernowoczesnym autobusem z moją córką na zawody w
łowieniu ryb. wysiadamy przy rzece w moim mieście. dziwne jest to, że ulica
była rzeką. idziemy po chodniku, był świt. moja córka miała latarkę. zaświeciła
w rzekę/ulicę. pełno ryb. woda idealnie czysta. spokojna. niby zawody w
łowieniu, ale nikt nie łowi. idziemy dalej, sędziowie poprosili, żeby córka
zgasiła latarkę bo płoszy ryby. zgasiła. plusk obok nas. sędzia mówi, że to
sum. faktycznie dosyć spory sum wychyla się z wody. zaczyna być coraz jaśniej.
przy końcu ulicy widzimy rekina. wielka ryba. nagle rekin opiera się na
chodniku, sędzia podchodzi i zaczyna go głaskać, przytulać. pytam czy to
niebezpieczne i skąd rekin w polsce w rzece. pan sędzia stwierdził, że musiał
przypłynąć z daleka. rekin bardzo lubił kontakt z człowiekiem, sprawiało mu to
dużą przyjemność. miałem wrażenie, ze aż przymyka oczy z przyjemności. po
chwili tych pieszczot rekin wraca do cudownej, czystej wody, robi dosyć mocne
plum, jakby pieszczotliwie chcąc ochlapać pana który go głaskał. koniec snu.