Od 5 kwietnia 2020 codziennie robię Kirtan Kriya. Wspominałem wcześniej, że coś się we mnie zmienia. To coś się pogłębia. Z dnia na dzień moje myśli są… No właśnie. Raczej ich nie ma :). Medytacja stała się spokojna, uporządkowana. Bez rozbieganych gałek ocznych. Bez emocji które przeszkadzają/przeszkadzały. To jest dla mnie wyzwanie. To, że Kriye są aktywne (w sensie dźwiękowym) sprawia, że jest/było mi trudniej się skupić. Moje medytacje w ciszy były prostsze, jednak efekty były zupełnie inne. Wizyjnie więcej, jednak wyciszenie ogólne – zdecydowanie mniejsze. Właściwie nie mogę tego porównać. Teraz jest mi łatwiej utrzymać się w ryzach spokoju, do tego zaczyna ją się pojawiać obrazy szerokiego tunelu w który wskakuję podczas Krii (dzieje się to w niekontrolowanym przeze mnie momencie. Ot po prostu przychodzi chwila i widzę tunel, wskakuję i jadę)
Wczoraj, 25 maja 2020, dołączyłem Sat Kriya. Na razie wersję 3 minutowa. To jest w sumie dość intensywne ćwiczenie fizyczno-oddechowe. Będę zwiększał stopniowo długość trwania.
Z perspektywy człowieka, który, mimo innych działań szamańsko-duchowych, dość luźno (może nawet sceptycznie) podchodził do jogi jako takiej. A już do kundalini joga – eee… to przegięcie, że to aż tak działa, przesadzają ostro. 🙂
Wycofuję się z mojego myślenia z przeszłości. Widać wtedy, to nie był mój czas. Może coś innego. Nie będę zajmował głowy zastanawianiem się dlaczego. To przeszłość. Cieszę się z tego, że moja zmiana myślenia i działań stała się faktem. Tylko to się dla mnie liczy.