Bardzo ciekawy sen. Śniło mi się, że pojechałem w odwiedziny do Wojtka Jóźwiaka. Mieszkał na parterze w dziesięciopiętrowym bloku. Ale to był naprawdę niski parter. Podłoga balkonu była kilkanaście centymetrów nad ziemią. Przyjechałem, Wojtek wskazał mi pokój w którym będę spał. Ściany były kremowo-żółtawo-białe. Taki bardzo leciutki i ciepły kolor. Potem poszedłem do pokoju Wojtka. Był równie mały co mój. Mieściło się w nim łóżko, biurko i krzesło. Ledwo dało się przejść pomiędzy meblami. Ściany były błękitne, właściwie wpadające w kolor cyan (turkusowy). Okno miał zasłonięte delikatnie żółtawą żaluzją. Mogę nawet powiedzieć, że tego samego koloru były ściany w pokoju gościnnym. Chwilę rozmawialiśmy i poszliśmy do „mojego” pokoju. Tam Wojtek poprosił mnie, żebym wyjrzał przez okno. Pokazał mi, gdzie mieszkał mój ojciec. W tej chwili poznałem, gdzie jestem. Było to miejsce o dwa bloki od miejsca, w którym mieszkałem od 2001 do 2005 roku. Ucieszyłem się bardzo, bo znałem to miejsce doskonale. Wojtek wtedy powiedział, że mieszkaliśmy tak blisko siebie przez tyle lat.