Byłem w Indiach. Kupiłem bilety na pociąg. Dostałem kilka papierków. Nie wiedziałem które z nich to bilet. Trzymałem wszystko razem na wszelki wypadek. Przyjechał pociąg. Zatłoczony do granic możliwości. Ale jeden wagon był praktycznie pusty. Siedziała kobieta z niemowlakiem, mężczyzna około 35-40 lat, chłopiec w wieku około 10 lat. Wsiadłem i też spokojnie usiadłem na drewnianej ławce. Rozmawiali ze sobą w nieznanym mi języku. Pociąg zatrzymał się na kolejnej stacji. Wszedł konduktor. Gruby i potężny gość. Coś mówił do chłopca. Kazał mu wysiąść. Chłopiec posłusznie wysiadł. Podszedł do mnie. Domyśliłem się, że chce bilet do kontroli. Podałem mu wszystkie kawałki papieru. Spojrzał, uśmiechnął się i zamiast biletu przedziurkował mi prawą dziurkę nosa!!!! Mówił, że to wyróżnienie i będę to miał przez kolejne 3 lata. Dziurka nie okazała się dziurką a jakby pieczęcią, wzorkiem który został na nosie. Jakby nos był z plasteliny i ktoś odbił wypukły wzorek.
dopisek:
Teraz sobie przypomniałem. Pojawił się także Wojciech Jóźwiak. Z interpretacją mojego snu o robaku w oku. Dlaczego się pojawił to wiem, więc to żaden proroczy znak. Interpretacja była pozytywna. Najciekawsze było to, że Wojciech podał nawet nazwę owada który był moim gościem w oku :)))